sobota, 3 listopada 2012

Zakupy! + czego będę używać w listopadzie

Wczorajszy dzień upłynął mi pod znakiem zakupów. Przy okazji zrobiłam rundkę po siłowniach w mojej okolicy i wypytałam o cenniki, możliwości i inne. Czy korzystacie z siłowni? Jakie macie wrażenia? Mnie troszkę przeraża ilość ludzi, która mogłaby się  we mnie wgapiać i ceny- ok.100zł miesięcznie.


Tak! Ze swojej miłości do wszystkiego co kokosowe kupiłam prawdziwą palmę kokosową:D Wyrasta prosto z kokosa, a jej wysokość to aż 175cm. Nawet własnoręcznie przyniosłam ją ze sklepu;)
Podobno pielęgnacja palmy jest trudna, ale to kolejne wyzwanie jakiego postanowiłam się podjąć. Wygląda na prawdę pięknie i tworzy na prawdę egzotyczny klimat:)  
Zapłaciłam niecałe 30zł (i 70 za doniczkę:p)
Teraz poluję na drzewko oliwkowe i ananasa jadalnego.


Buty Reebok Easytone Reedge- słynne buty pomagające w kształtowaniu nóg i pupy. Nie wiążę z nimi specjalnych nadziei co do faktycznego kształtowania, chciałabym dzięki nim wzmocnić więzadła i ścięgna- często odczuwam ból w kostkach i kolanach, a balansowanie na poduszeczkach easytone podobno może pomóc.
W butach chodzi się jak po piasku, występuje uczucie "zapadania się" w coś grząskiego. Ciężko ustać na jednej nodze, ale biega się całkiem normalnie. Nogi szybciej się męczą niż w zwykłych butach przy dłuższym marszu.
Zapłaciłam 199zł w Factory Outlet. 


No i włosowe zakupy! Jest to zestaw, którego będę używała w listopadzie. Od lewej:

- łagodny żel do mycia ciała i włosów Alterra. Detergentów, barwników, konserwantów brak, ale na samej górze widnieje alkohol. Pachnie strasznie:p Działanie na twarzy i włosach po dwóch użyciach uważam za ok, podobne do szamponu Babydream (tylko pH znacząco się różni- jak wiadomo Babydream pod tym względem wielu dziewczynom nie pasuje) ok.4zł/ Rossman

- odżywka Artiste- wysoko w składzie olejek jojoba, ekstrakty z owoców i troszkę kolagenu. Brak silikonów i alkoholu. Zapach fajny, typowy dla Artiste. Producent obiecuje, że odżywka dzięki zawartości cytrusów domyka łuski włosa. Zobaczymy, jeszcze jej nie używałam :) Ok.4zł / Natura

- Natur Vital Sensitive odżywka- odżywka z bardzo fajnym składem:

Aqua (Water), Ceteraryl Alcohol, Behentrimonium Chloride, Salvia Officinalis (Sage) leaf extract, Panax ginseng roqt extract, Simmondsia Chinensis (Jojoba) seed oil, Cetrimonium Chloride, Parfum (Fragnance), Benzoic Acid, Phenoxyethanol, Dehydroacetic Acid, CI 77891 (Titanium Dioxide).

 Duży potencjał odżywczo- nabłyszczający.  Zapach świetny, cena 17zł/ Natura

- Biowax do włosów ciemnych- moje drugie opakowanie. Pierwsze wspominam bardzo miło, zobaczymy jak będzie teraz- na prostych włosach. Cena: 12zł/ SuperPharm (promocja!)

I reszta listopadowego planu:


 Półprodukty. Na zdjęciu zabrakło l-cysteiny, zatężonego aloesu, gliceryny i miodu lawendowego (prezent od babci przywieziony z Chorwacji. Obłędny zapach!)


Suplementy- Mega Krzem- kuracja trzymiesięczna, miesiąc już za mną. Do kompletu stosuję drożdże, zieloną herbatę i rumianek.


- wcierka- Green Pharmacy, została mi jeszcze 1/3 opakowania. z Jednej strony chcę zmęczyć, z drugiej chcę dać odpocząć skórze od alkoholowego Seboradinu.
- odżywka Naturia pokrzywa i zielona herbata- uwielbiam jej zapach i działanie nabłyszczające. Stosuję albo po myciu albo zamiast szamponu, kiedy nie nakładam oleju. 
- suchy szampon- pomagacz w kryzysowych sytuacjach
- drewniany grzebień- ukochane czesadło
- olej arganowy- ulubieniec do zabezpieczania końcówek. Jest z nimi coraz lepiej, jednak nad morzem skutecznie je zniszczyłam i to widać.


Oleje- wszystkie nakładam przed myciem na noc cieniutką warstwą na włosy, pomijając skórę głowy. Od lewej:

- oliwka Hipp z olejem sezamowym- miałam nadzieję, że oliwka zamaskuje zapach sezamu, jednak nic takiego się nie stało. Mój TŻ nie znosi tego zapachu i muszę się z nim ukrywać ;)
- oliwa z oliwek Goya-  jeden z najczystszych dostępnych olei z oliwek. W małych ilościach jest najlepszym nabłyszczaczem i zmiękczaczem moich włosów, w większych robi z nich niesamowity smalec ;)
- olej rzepakowy- nierafinowany, zimno tłoczony. Ma przepiękny zapach rzepaku, uwielbiam ten aromat i teraz mam go na włosach. Mogłabym go wąchać bez końca. Ma ładny, soczyście żółty kolor. Na pewno będzie recenzja
- olej arganowy- do zabezpieczania końcówek po myciu i pomiędzy nimi


I na koniec aloes- pamiętacie go jeszcze? Od wakacji przybyły mu aż trzy liście!


buziaki,
narvika :)

środa, 31 października 2012

włosy w październiku- aktualizacja

Październik minął mi wybitnie szybko. Pod względem pielęgnacji był to miesiąc zmian- nigdy wcześniej nie byłam prostowłosa!Ten fakt niesamowicie zmotywował mnie do pielęgnacji- zawsze chciałam mieć proste włosy i nareszcie moje marzenie się spełniło. Z tego powodu objawił się u mnie ogromny entuzjazm, z jakim nakładam wszelkie maski i oleje.

 Od lewej: 30 września, 10 października (po encanto), 30 października. 

Ciężko ocenić przyrost, ponieważ włosy zostały wyprostowane i podcięte. Od 30 września uzyskałam 2cm odrostu, co uważam za bardzo dobry wynik!


Czego używałam w październiku?


Wszystkie powyższe kosmetyki mają już recenzje, a post zbiorczy pojawił się tutaj(klik!)

Moją uwagę zwrócił Seboradin z żeń-szeniem, któremu zawdzięczam 2cm przyrostu w tym miesiącu. Moje włosy standardowo rosną ok.1cm miesięcznie,  więc Seboradin poprawił wynik o 100%. 
Jestem pewna, że ta wcierka jest "współwinna" przyrostu, na spółkę z MegaKrzemem i drożdżami, którymi kurację rozpoczęłam w tym miesiącu.

Półprodukty również nie zmieniły się od września- kwas hialuronowy, elastyna + kolagen, zatężony aloes, spirulina, witaminy all-in-one, cysteina i domowe- jogurt naturalny, miód, żółtko jajek. Wszystkie dodaję właściwie wyłącznie do masek przed lub po myciu.


Oleje:

W październiku postawiłam na oleje naturalne, bez mieszanek, oliwek i olejków typowo włosowych. Używałam:

- oliwy z oliwek- w małej ilości to jeden z moich ulubionych zmiękczaczy, jednak często mam problem ze zmyciem jej z włosów
- oleju sezamowego- mój faworyt w nabłyszczaniu włosów, jest bezkonkurencyjny! Jednak ma tak mocny zapach, że mój TŻ wydał zakaz używania go w jego obecności, co mocno komplikuje sprawę- widzimy się praktycznie cały czas i ciężko znaleźć lukę na.. sezam ;)
- oleju macadamia- pisałam o nim tutaj (klik!)
- oleju kokosowego- uwielbiam go za zapach, jest ze mną od bardzo, bardzo dawna


Suplementy:

W ramach suplementacji rozpoczęłam kurację MegaKrzemem i drożdżami. MegaKrzem chyba polubiłam, ale potestuję go jeszcze trochę. O drożdżach napiszę w najbliższym tygodniu.



Podsumowanie:

Proste włosy wydają się dłuższe i cięższe, co uświadamia mi, że jednak coś tam wyrosło ;)
Pielęgnacja jest łatwiejsza, bez problemu je rozczesuję, wiązanie nie zmienia ich faktury więc mogę częściej je związywać. Skręt nie rozprostowuje się od razu po myciu, dzięki czemu mogę je myć co dwa- trzy dni i zawsze wyglądają dobrze. Zmiany dotyczą również koloru, który szybko się wypłukał i zrobił się ciemniejszy, jednak nadal mi się podoba.
Po każdym myciu włosy schną naturalnie i bez stylizacji i czesania wysychają proste, ale w taki naturalny, puszysty sposób. Wyglądają jakby od zawsze były proste :D 

Przy okazji po trzech tygodniach od encanto zyskały nieco objętości i końcówki nie wyglądają tak tragicznie.Mam jednak świadomość, że kiedyś będę musiała je ściąć, jednak chcę poczekać żeby nie zostać z całkiem krótki włosami.

Mam nadzieję, że na prostych włosach będzie bardziej widać przyrost, ponieważ zdjęcia z widoczną różnicą niesamowicie mnie motywują :))

Na zdjęciu włosy wysuszone naturalne


Jakiś czas temu zostałam oTAGowana zabawą "Listopad miesiącem SPA dla włosów"  przez Basię z bloga Kosmetyki Natury(klik!)  Bardzo dziękuję! :)

Zasady:
" Będziemy dopieszczać nasze włosy i skalp za pomocą naturalnych,domowych środków minimum raz w tygodniu.Szalejemy z maseczkami,odżywkami,płukankami,wcierkami etc.

W grę wchodzą:

  • oliwa z oliwek,olejek rycynowy i inne
  • ocet jabłkowy
  • gliceryna
  • jajka
  • miód
  • czarna rzepa
  • cebula
  • banan
  • awokado 
  • aloes
  • majonez
  • jogurt naturalny
  • zioła
  • algi 
I wszelkie inne domowe produkty znalezione w kuchni :D ! 
Zdaję sobie sprawę, że przecież wszystkie Włosomaniaczki używają bardzo chętnie naturalnych produktów,ale są takie tygodnie,kiedy stosujemy w większości gotowe preparaty.Wróćmy więc w listopadzie do Matki Natury :)"

Często stosuję maseczki z naturalnych produktów, jednak faktycznie rzadko o nich piszę. Plan na listopad- więcej nakładać i więcej pisać o dobrach natury idealnych do odżywienia włosów! :)

Jak minął Wasz włosowy październik?

buziaki,
narvika :)

kosmetologia (3)- pielęgnacja cery suchej

W poprzednim, pierwszym odcinku (klik!) omawiałam występujące typy cer oraz wyszczególniłam ich charakterystyczne cechy dzięki którym możemy zdefiniować swoją cerę. W kolejnych odcinkach będę opisywała przykładową pielęgnację każdego typu, a dopiero po tych wytycznych przejdę do składników aktywnych.
Dzisiaj czeka nas pielęgnacja cery suchej.

 http://itsybitsysteps.com

Na zdjęciu jedna z najsłynniejszych i najpiękniejszych posiadaczek cery suchej- Miranda Kerr. Jej pielęgnacja opiera się na możliwym wykluczeniu wody, stosowaniu toników owocowych i ziołowych (hydrolatów?) oraz na zdrowej diecie. Miranda jest ogromną fanką zdrowego, ekologicznego jedzenia, część produktów hoduje we własnym ogrodzie.
Trzeba przyznać jej rację- "jesteśmy tym co jemy" i nawet najlepsza pielęgnacja nie będzie nic warta bez odpowiedniej diety!


Dlaczego cera sucha jest sucha?

Skóra sucha z natury produkuje małe ilości łoju, często niewystarczające do wytworzenia naturalnej bariery ochronnej skóry. Głównym zadaniem w pielęgnacji powinno być wspomaganie efektywności tej warstwy, normalizacja "w górę" produkcji łoju, zatrzymanie stale "uciekającej" z naskórka wody oraz ochrona, z którą skóra sama nie daje sobie rady


Zagrożenia związane z nieprawidłową pielęgnacją 

Nieprawidłowo pielęgnowana skóra sucha często się łuszczy, piecze, właścicielki skarżą się na ściągnięcie i nieestetyczny wygląd skóry. Wysuszona skóra jest matowa, pozbawiona blasku, o szarawym zabarwieniu.  Nieprawidłowa pielęgnacja odbija się już po 25 roku życia przyspieszonym powstawaniem zmarszczek, "sieci" wokół oczu i ust, niezdrowym, cienkim i "papierowym" wyglądem cery.
Skóra sucha starzeje się najszybciej, więc o ochronę powinno dbać się jak najwcześniej.


Czego nie powinno się fundować cerze suchej?

- częstego kontaktu z mydłami i detergentami, które zmieniają pH skóry, pozbawiają jej ochronnej warstewki tłuszczy i agresywnie wymywają "do zera" naskórek,

- kąpieli w twardej wodzie- w ogóle moczenie twarzy wodą można ograniczyć do raz dziennie/ raz na dwa dni- jeśli skóra dobrze znosi toniki hydrolaty lub micele,

- kosmetyków na bazie soli lub alkoholu (najczęściej znajdziemy takowe w tonikach, żelach, kremach matujących, podróbkach kremów BB, podkładach i pudrach do cery mieszanej/suchej, mgiełkach do twarzy, mieszankach 'ala woda termalna, itd),

- agresywnych peelingów czy to kwasowych czy mechanicznych- skóra sucha jest cienka i nie potrzebuje przysłowiowej ryżowej szczotki ;)

- kosmetyków z dużą zawartością mączek matujących, skrobi, innych "mąkopodobnych" stosowanych w pudrach. Podobno do cery suchej lepiej sprawdzają się musy i kremy zamiast pudrów, ale z doświadczenia wiem, że to kwestia indywidualna.


Co powinno się stosować w pielęgnacji cery suchej?

- preparaty uzupełniające warstwę tłuszczową- czyli inaczej mówiąc olejki. Może być do delikatne OCM, kilka kropel oleju dodane do kremu lub po prostu olej zamiast kremu na noc co jakiś czas. Oleje również dobieramy do cery suchej (np. migdałowy, jojoba, oliwa z oliwek),

- żele/pianki/cokolwiek do mycia powinno zawierać wyciągi nawilżające, natłuszczające lub obydwa na raz. (np. wyciągu z owsa, aloesu),

- peeling łączyć z nawilżaczami i natłuszczaczami, unikać ostrych mechanicznych wersji tego zabiegu. Idealnie będzie się sprawdzać delikatna ściereczka z mikrofibry, łagodny kwas co jakiś czas (np. migdałowy). Peelingi stosujemy co jeden- trzy tygodnie w zależności od preferencji skóry- tak, aby mogła się każdorazowo odbudować,

- używać emulsji nawilżających w kombinacji wielonasycone kw.tłuszczowe + ceramidy + cholesterol,

- stosowanie emulsji woda + olej (np. jako toniku woda + lekki olejek- migdałowy, jojoba, ryżowy..),

- dbać o uwodnienie i elastyczność skóry- m.in. za pomocą ceramidów, witamin, kwasu hialuronowego, alg morskich,

- filtry! Jako podstawa pielęgnacji każdego typu skóry powinny być oczywistą podstawą, jednak w Polsce nadal pokutuje pogląd na temat zbawiennego wpływu witaminy D na organizm.
Moim zdaniem (oraz zdaniem wielu lekarzy i ekspertów) organizm niekoniecznie potrzebuje witaminy D pobierać akurat przez twarz, a zasuszone na papirusy panie lubujące się w kąpielach słonecznych w młodości są żywym dowodem na niesłuszność tej tezy.
Filtry stosujemy codziennie!

- masaż- skórą sucha często wygląda niezdrowo- jest blada i bez życia. Delikatne rozmasowanie jej podczas mycia czy nakładania kremu nada jej zdrowy koloryt, poprawi ukrwienie i elastyczność skóry. Jak wykonać taki masaż znajdziecie na youtube, każda delikatna wersja powinna działać,

- pielęgnację zimą opisywałam w części 2(klik!)


Czy właścicielki cer suchych chciałby dopisać coś jeszcze do listy? Zapraszam! :)

buziaki,
narvika :)

poniedziałek, 29 października 2012

kosmetologia (2) - pielęgnacja cery zimą- ekstremalnie

Po publikacji części pierwszej o typach cer(klik!) pojawiły się prośby o wpis na temat pielęgnacji zimą. Jako że zimą warunki nie pozwalają na zbyt dużo pielęgnacja opiera się na takich samych zasadach dla każdego typu skóry.
Dzisiaj wytypuję największe pielęgnacyjne błędy zimą i postaram się je poprawić. Zapraszam! :)


Wiele razy na stokach czy przystankach autobusowych widzę zupełnie bezsensowne zachowania,tutaj zdecydowana czołówka:

- smarowanie się kremem już na stoku/ na dworze/ dokładanie nivea soft na przystanku- mokra warstwa szybko obniża swoją temperaturę, co efektywnie "rozsadza" komórki skóry pod feralnym kremem. Smarujemy się w domu i czekamy aż wszystko się wchłonie, a potem wyruszamy na mroźne spacery czy zabawy. Ta sama plaga dotyczy również dłoni ;)

- używanie kremów do opalania w wersjach "letnich" - kremy te są przeznaczone na wyższe temperatury, są wykonane na bazie wody, która przy niskich temperaturach porządnie daje popalić skórze.

- to samo tyczy się zwykłych kremów o lekkiej, beztłuszczowej i lejącej się formule. Zimą używamy kremów przeznaczonych na zimę! Silikony zawarte powszechnie w tych preparatach ochronią Waszą skórę w najcięższych warunkach, nie trzeba się ich bać

- używanie niskich filtrów, zwłaszcza w górach, co skutkuje pięknym "burakiem" po weekendzie na nartach. Słońce odbija się od śniegu i podwójnie mocno niszczy skórę. SPF50+ to minimum w każde góry, ponieważ nawet w najniższych, polskich górach promienie świecą mocniej, na stokach zazwyczaj wybieramy słoneczne miejsca a nie zacienione, a do tego wszędzie bielutki śnieg. Na wyjazd w wyższe góry powinien wystarczyć dobry zimowy krem (np.FlosLek Extreme zimowy z SPF50+), na miejscu polecam czarne kremy PizzBuin.

- smarowanie twarzy pomadkami ochronnymi- zabieg zupełnie przeze mnie nie zrozumiany. Pomadka nie nadaje się do twarzy, ponieważ może zapychać, uczulać, nadmiernie natłuszczać i utrzymywać skórę cały czas wilgotną. Do tego twarz błyszczy się jak nie wiem co, zupełnie nieudany pomysł według mnie ;)

- unikanie smarowania się czymkolwiek- dotyczy zazwyczaj facetów, leniuchów oraz właścicielek "pancernej" cery suchej. Tłumaczenie "że zapycha  i wszystko jest za ciężkie"- wystarczy na noc nałożyć lekką emulsję, mieszankę oleju z wodą lub po prostu zostawić twarz samą sobie, jeśli to konieczne, ale na dzień obowiązkowo musi być zabezpieczenie dla każdej cery- krem w zimie to jak kurtka i szalik- bez dałoby się chodzić, ale byłoby mało przyjemnie. Cerze również nie jest przyjemnie, wierzcie mi ;)

- nakładanie na nos i usta chustek, scarfów, szalików... Jest to zwyczaj freeriderów i alpinistów. Podczas huraganowego wiatru czy zjazdu w puszystym śniegu można dosłownie utopić się wdychając drobinki wody, stąd materiał zatrzymujący pył. Niestety efektem ubocznym tego procederu są lekkie lub cięższe odmrożenia, odparzenia, zapalenia skóry, podrażnienia i generalnie rzecz mówiąc szkoła przetrwania dla skóry.
Alpiniści i freeriderzy i tak mają większe zmartwienia, ale jeśli nie musicie nie wdychajcie ciepłej, mokrej pary i nie narażajcie się na poważne uszkodzenia skóry.
Zwyczaj ten zazwyczaj dotyczy matek zakrywającym dzieciakom buzie na stoku, a przecież szalik czy cokolwiek to jest na buzi jest natychmiast mokre i nieprzyjemne! Jest to jedna z najgorszych przypadłości i problemów instruktorów sportów zimowych- jak dzieciakowi pozamieniać ubrania jak już go tak spakują..;)

-rozcieranie policzków rękawiczkami/szalikami/ czym popadnie- nie powinno naciągać się twarzy, a już na pewno zmarzniętej twarzy, ponieważ jest ona wtedy bardziej podatna na uszkodzenia. Lepiej zostawić lodowate policzki w spokoju, same dojdą do siebie kiedy wrócicie do domu. Rozcieranie zmarzniętej, podrażnionej skóry to pierwszy krok do doczekania się popękanych naczyniek i jeszcze większego podrażnienia.

- nacieranie siebie śniegiem dla zabawy- jak wiadomo śnieg nie bywa zbyt czysty, zwłaszcza w mieście, a gdyby w tej mieszance nie było śniegu na pewno nie chciałybyście nacierać się brudem, kurzem, resztkami spalin i olei samochodowych 

tyle przychodzi mi na myśl ,ale pewnie za jakiś czas będzie kolejny odcinek na temat zimowej pielęgnacji. W kolejnych częściach "kosmetologi" zajmę się dopasowaniem do typów cer odpowiedniej pielęgnacji :)


Popełniacie któreś z tych "grzechów"? :)

buziaki,
narvika :)

You might also like:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...