Dzisiaj wytypuję największe pielęgnacyjne błędy zimą i postaram się je poprawić. Zapraszam! :)
- smarowanie się kremem już na stoku/ na dworze/ dokładanie nivea soft na przystanku- mokra warstwa szybko obniża swoją temperaturę, co efektywnie "rozsadza" komórki skóry pod feralnym kremem. Smarujemy się w domu i czekamy aż wszystko się wchłonie, a potem wyruszamy na mroźne spacery czy zabawy. Ta sama plaga dotyczy również dłoni ;)
- używanie kremów do opalania w wersjach "letnich" - kremy te są przeznaczone na wyższe temperatury, są wykonane na bazie wody, która przy niskich temperaturach porządnie daje popalić skórze.
- to samo tyczy się zwykłych kremów o lekkiej, beztłuszczowej i lejącej się formule. Zimą używamy kremów przeznaczonych na zimę! Silikony zawarte powszechnie w tych preparatach ochronią Waszą skórę w najcięższych warunkach, nie trzeba się ich bać
- używanie niskich filtrów, zwłaszcza w górach, co skutkuje pięknym "burakiem" po weekendzie na nartach. Słońce odbija się od śniegu i podwójnie mocno niszczy skórę. SPF50+ to minimum w każde góry, ponieważ nawet w najniższych, polskich górach promienie świecą mocniej, na stokach zazwyczaj wybieramy słoneczne miejsca a nie zacienione, a do tego wszędzie bielutki śnieg. Na wyjazd w wyższe góry powinien wystarczyć dobry zimowy krem (np.FlosLek Extreme zimowy z SPF50+), na miejscu polecam czarne kremy PizzBuin.
- smarowanie twarzy pomadkami ochronnymi- zabieg zupełnie przeze mnie nie zrozumiany. Pomadka nie nadaje się do twarzy, ponieważ może zapychać, uczulać, nadmiernie natłuszczać i utrzymywać skórę cały czas wilgotną. Do tego twarz błyszczy się jak nie wiem co, zupełnie nieudany pomysł według mnie ;)
- unikanie smarowania się czymkolwiek- dotyczy zazwyczaj facetów, leniuchów oraz właścicielek "pancernej" cery suchej. Tłumaczenie "że zapycha i wszystko jest za ciężkie"- wystarczy na noc nałożyć lekką emulsję, mieszankę oleju z wodą lub po prostu zostawić twarz samą sobie, jeśli to konieczne, ale na dzień obowiązkowo musi być zabezpieczenie dla każdej cery- krem w zimie to jak kurtka i szalik- bez dałoby się chodzić, ale byłoby mało przyjemnie. Cerze również nie jest przyjemnie, wierzcie mi ;)
- nakładanie na nos i usta chustek, scarfów, szalików... Jest to zwyczaj freeriderów i alpinistów. Podczas huraganowego wiatru czy zjazdu w puszystym śniegu można dosłownie utopić się wdychając drobinki wody, stąd materiał zatrzymujący pył. Niestety efektem ubocznym tego procederu są lekkie lub cięższe odmrożenia, odparzenia, zapalenia skóry, podrażnienia i generalnie rzecz mówiąc szkoła przetrwania dla skóry.
Alpiniści i freeriderzy i tak mają większe zmartwienia, ale jeśli nie musicie nie wdychajcie ciepłej, mokrej pary i nie narażajcie się na poważne uszkodzenia skóry.
Zwyczaj ten zazwyczaj dotyczy matek zakrywającym dzieciakom buzie na stoku, a przecież szalik czy cokolwiek to jest na buzi jest natychmiast mokre i nieprzyjemne! Jest to jedna z najgorszych przypadłości i problemów instruktorów sportów zimowych- jak dzieciakowi pozamieniać ubrania jak już go tak spakują..;)
-rozcieranie policzków rękawiczkami/szalikami/ czym popadnie- nie powinno naciągać się twarzy, a już na pewno zmarzniętej twarzy, ponieważ jest ona wtedy bardziej podatna na uszkodzenia. Lepiej zostawić lodowate policzki w spokoju, same dojdą do siebie kiedy wrócicie do domu. Rozcieranie zmarzniętej, podrażnionej skóry to pierwszy krok do doczekania się popękanych naczyniek i jeszcze większego podrażnienia.
- nacieranie siebie śniegiem dla zabawy- jak wiadomo śnieg nie bywa zbyt czysty, zwłaszcza w mieście, a gdyby w tej mieszance nie było śniegu na pewno nie chciałybyście nacierać się brudem, kurzem, resztkami spalin i olei samochodowych
tyle przychodzi mi na myśl ,ale pewnie za jakiś czas będzie kolejny odcinek na temat zimowej pielęgnacji. W kolejnych częściach "kosmetologi" zajmę się dopasowaniem do typów cer odpowiedniej pielęgnacji :)
Popełniacie któreś z tych "grzechów"? :)
buziaki,
narvika :)
Byłabym wdzięczna za jakieś przykłady takich kremów :)
OdpowiedzUsuńFlosLek zimowe serie (są trzy, ale tylko jedna 50ml z pomarańczową nakrętką ma filtr 50), Pizz Biun (drogie, ale warte swojej ceny), z tańszych jeszcze Perfecta, ale spływa na śniegu i ma dziwny zapach ;)
UsuńGeneralnie mało jest 'ekstremalnych" zimowych kremów, takie najbardziej znane to Pizz Biun własnie :)
A jak jest z nakładaniem makijażu na taki kremik? Np. FlosLek?
Usuńciężko jest z makijażem. Trzeba dłuższą chwilę poczekać aż chociaż troszkę się wchłonie, ale jest to krem tlusty, więc cały czas pozostaje mocny film na skórze. Puder się roluje, podkład zjeżdża, od biedy najlepiej pudrem w kamieniu pociapać na bardzo cienką warstwę kremu. Omijaj rzęsy kremem, bo tusz również zjeżdża po nim natychmiast;)
UsuńZ tych moich ulubionych kremów najlżejsza jest Perfecta zwykła, Perfecta dla dzieci i FlosLek SPF 50+ w tej małej tubce z pomarańczowym korkiem. Pizz Buin i reszta zimowych FlosLeków jest całkiem jak smalec;)
Dzięki za odpowiedź n-n ja mam krem Lirene 50+ ale nakładałam go b. malutko (jeszcze wtedy nie wiedziałam, że powinno się nakładać aż tak dużo O.o)trochę pudru bambusowego i daje radę.
Usuńmarzę o pudrze bambusowym:))
UsuńNa biochemii urody, jest baaaardzo (aż za bardzo ;)) wydajny i praktycznie nie bieli chyba, że dam dwie warstewki, a robię to często bo mam za mocny o jeden ton podkład.
UsuńDzieki ;D nie wiedzialam kilku rzeczy ;D
OdpowiedzUsuńOstatni. A właściwie zostaje tym śniegiem bezczelnie natarta :D. Co do gór to tłuste ktremy z flitem obowiązkowo. I tam mnie nikt nie widzi spod gogli, można świecić.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy post, nie wiedziałam np. że nie można się nacierać kremami bezpośrednio będąc już 'w akcji' ;-)
OdpowiedzUsuńNaprawdę ludzi smarują twarz pomadką ochronną? Widziałam wiele rzeczy, ale dla mnie to nowość...
OdpowiedzUsuńtak, nie raz widziałam, jak panie smarują siebie lub swoje dzieci Neutrogeną czy innymi podobnymi po policzkach (bo czerwone), nosie czy czole. Byłam w szoku przez parę pierwszych razów, potem chyba się znieczuliłam;) Takie uroki pracy na stokach, wiele się dzieje ;))
Usuńciezko mi sie do konca zgodzic z tym punktem o chustkach... teraz mozna kupic fajne kominiarki ze specjlanych materialow, ktore nadaja sie idealnie na stok. Sa tez takie tylko do polowy buzi, mozna tez kupic specjalne chusty (np Buff), ktore tez powinny niezle chornic skore ( nie mam chusty wiec nie moge powiedziec jak to dziala) ale moja kominiarka w tym roku sie sprawdzila idealnie. Mam taka ktora zaslania brode i nos, policzki juz sa odsloniete (podobna do tej: http://www.outdoor-works.de/likecms.php?site=index.html&dir=&nav=597&prod=8305&sea=67&st=ma ). Skora na policzkach, na ktorych mialam tlustego narciarskiego PizzBuina UV+30, wygladala gorzej niz broda, widac bylo roznice:)
OdpowiedzUsuńwszystko zależy od osoby, ale z doświadczeń moich i moich koleżanek o podobnym hobby wynika, że skóra wygląda sto razy gorzej po przetrzymaniu jej w kominiarce na którą wpadają tony śniegu i lodu. Nawet najlepszy (a nie oszczędzam na sprzęcie sportowym) materiał nie ma szans z zawieruchą czy puchem i po prostu zamarza.
UsuńProwadząc zajęcia snb kursanci w ciężkich warunkach też nie wiedzą co ze sobą zrobić- trzymać zamarzniętą od zewnątrz bandamę na nosie, czy dać mu spokojnie zamarzać. Zazwyczaj wybierają w koncu drugą opcję, ale są też zwolennicy ninja look'u;)
Kiedys nie uzywalam kremow zima :/
OdpowiedzUsuńfajny wpis, rozjaśnił mi parę rzeczy. wszystko co piszesz ma sens, ale nie myśli się o tym. musze nabyć porządny krem
OdpowiedzUsuń:)
Popełniamy zakrywanie się do nosa szalikiem xD
OdpowiedzUsuńKremy przeznaczona ne zimę? Tz.? A moja kochana ziaja z bio olejkiem z awokado może być? Q_Q
To jedyny krem, który nawilża mnie na więcej niż chwilę! Q_Q
Ojj mojego Tż nigdy nie namówię na krem do twarzy choc ciagle probuje mu podsuwac gdy robi się zimno.. jeszcze stosuje płyny po goleniu ktore mają alkohol czyli wysuszacz.. Ja caly rok uzywam spf30,ale mam zamiar przerzucic się na spf50 z Iwostina jednak boje się ze bedzie zapychał ;/ na noc niezaleznie od pory roku nakladam tlusty/poltlusty krem lub olej, to moja skora uwielbia :)
OdpowiedzUsuńNigdy jeszcze nie widziałam żeby ktoś smarował się pomadką po twarzy, toż to totalna bzdura;p
OdpowiedzUsuńChciałabym móc namówić mojego chłopaka na to żeby sobie zimą smarowal twarz.
Bardzo przydatny poradnik:) Na szczęście unikam tego typu działań, jedynie od opatulania się szalikiem nie mogę powstrzymać. A kiedyś z braku kremu poza domem wysmarowałam sobie dłonie właśnie taką pomadką ochronną, bo piekły mnie niemiłosiernie:) No ale faktycznie zimą to nie przelewki, warto o siebie i o swoją skórę odpowiednio zadbać:)
OdpowiedzUsuńBardzo przydatny post ;) Idzie zima , więc trzeba umieć pielęgnować swoją cerę w odpowiedni sposób ;) Wiele rzeczy nie wiedziałam ale teraz dzięki Tb już wiem :)
OdpowiedzUsuńOdnośnie mojej recenzji: Gdzie kupiłaś mydło z błotem z morza martwego? :)
bardzo ciekawy post. sama naciągałam na nos i usta szalik jak było zimno, teraz już wiem, że to jest niedobre.
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńMam pytanie co do tego punktu:
- używanie kremów do opalania w wersjach "letnich" - kremy te są przeznaczone na wyższe temperatury, są wykonane na bazie wody, która przy niskich temperaturach porządnie daje popalić skórze.
Czytam już od jakiegoś czasu Twojego bloga i stosuję się do Twojej pielęgnacji i czy ta Soraya 50 nadaje sie na zime czy niebardzo?
Pozdrawiam, Monika
dziękuję za miłe słowa:))
UsuńSoraya i Babydream i cokolwiek innego w tym stylu nie nadaje się na zimę.
Najlepszymi filtrami na zimę są kremy zimowe, które zwykle maja już filtry w sobie. Polecam "ekstremalny" FlosLek SPF50+ (mała tubka z pomarańczową nakrętką) i kremy Pizz Biun 50+.
Niższe filtry będą ok na chodzenie po mieście, w góry koniecznie zimowe 50 lub więcej.
Silikony w takich kremach muszą być i są, dzięki nim nie doczekasz się naczyniek i łuszczącej się skóry, one tak jakby blokują zimno i drobinki lodu :)
Dziękuję ślicznie to zaopatrzę się w ten FlosLek :)http://wizaz.pl/kosmetyki/produkt.php?produkt=40617 to jest ten?:)
OdpowiedzUsuń