Kwiecień był wyjątkowo dobrym miesiącem dla moich włosów- tak dobrym, że zdążyłam je przeproteinować, a zaraz potem mocno obciążyć. W związku z tym, że w tym miesiącu pracuję głównie w domu moje włosy były otoczone wyjątkowo troskliwą pielęgnacją.
Dzisiaj, 29 kwietnia wyglądają tak:
Z racji denkowania przed wyjazdem do mycia zużywałam tylko to, co było napoczęte, czyli:
Od lewej:
1. Balsam do kąpieli dla mam Babydream- pisałam o nim tutaj(klik!). Dobry produkt, ale nie lubię aż tak dużych opakowań. Najchętniej co tydzień zmieniałabym kosmetyki na inne.
2. Szampon dla dzieci Babydream- niedługo recenzja. Fajne myjadło, głównie ze względu na jego uniwersalność- do ciała, twarzy, włosów.. Niezastąpiony na wyjazdach! I bardzo delikatny dla włosów.
3. Szampon Rumiankowy Barwa- głównie do oczyszczania włosów ze składników, które mogą nabudować się na włosach. Niezbyt go lubię, ma przyjemny zapach, ale dozownik (wielki otwór z nakrętką) jest nieporęczny, a włosy nie są dokładnie oczyszczone- dla efektu skrzypiących kosmyków muszę myć dwa razy. Jego następcą będzie szampon ze skrzypem albo czarną rzepą, które bardziej mi pasowały.
Teraz kupiłam szampon Alterry z makadamią i jestem nim zachwycona. Jego recenzja pojawi się w następnym poście!
Jako maski i odżywki służyły mi:
Od lewej:
1. Biowax do włosów ciemnych- wspaniała maska- moje włosy ją kochają, są po niej ciężkie, gładkie i błyszczące. Ma wspaniały skład i bardzo przyjemny zapach.
2. Bingo Spa z kolagenem i kaszmirem- przyjemna maska, wysoko w składzie ma kreatynę i kolagen. Nie zawiera silikonów i innych takich ;)
Włosy są po niej bardzo lekkie i sypkie, nie obciąża. Ma dziwny, męski zapach, dość płynną konsystencję i niską cenę- niecałe 8zł za 500g produktu.
3. Balsam Seboradin z żeń- szeniem- nie przypadł mi do gustu, chociaż posiada dobry skład z wyciągiem z czarnej rzeczy dość wysoko, przyjemny, ziołowy zapach i łatwo się go nakłada. Zmiękcza włosy, ale nie zauważyłam, żeby robił coś więcej. Dla mnie zbyt słaba jakość w stosunku do ceny (aż 24zl za opakowanie).
Jako produkty po myciu stosowałam:
Od lewej:
1. Isana woda brzozowa- stosowałam jako wcierkę przez trzy tygodnie i nie zauważyłam czegokolwiek. Ładnie pachnie, nie obciąża włosów, nie powoduje szybszego przetłuszczania się, ale nic się nie dzieje. Jantar w trzy tygodnie powiększył ilość moich babyhair o 100%, a tutaj nie dzieje się nic. Zużywam dalej już tylko jako płukankę, którą opisywałam tutaj(klik!)
2. Joanna Naturia odżywka bez spłukiwania z pokrzywą i zieloną herbatą- moja miłość! Posiada fajny skład,a włosy po niej ładniej falują, nie są sklejone czy obciążone, są błyszczące i gładkie. Do tego odżywka posiada piękny zapach mięty i zielonej herbaty, idealny na gorące dni.
3. W opakowaniu po mgiełce Pantene (którą odradzam jak się tylko da!) trzymam sok aloesowy (ten z Oleofarmu). pryskam nim włosy dla odświeżenia albo przed olejowaniem. Sprawdza się wyśmienicie.
4. Jedwab CHI. Stosuję go co kilka myć tylko na końcówki, jako zabezpieczenie. Spisuje się dobrze, ale używałam już fajniejszych silikonowych produktów do zabezpieczania końcówek. Jednak mały CHI zdaje się nie mieć końca i tak się z nim męczę od zimy ;)
6. Wcierka Green Pharmacy, nowy nabytek. Nie posiada alkoholu, za to ma fajny skład i przyjemny zapach. Stosuję go dopiero tydzień, więc nie wypowiem się na temat działania. Przygotujcie się na jego recenzję w majowej aktualizacji, myślę, że będzie pozytywna.
Na fotki nie załapały się:
-Płukanki
w tym miesiącu stosowałam płukankę miodową, aloesową, brzozową, l-cysteinę i z mleka kokosowego. Wszystko w różnych kombinacjach, ciekawskich zapraszam do działu "włosy"(klik!)
-oleje
Chociaż są fundamentem mojej pielęgnacji nie opisuję ich, bo to temat na oddzielny post. Używałam oleju kokosowego, konopnego, Sesy, Amli, masła kakaowego i olejku Babydream dla mam. Przygotujcie się na ich obszerne recenzje.
Jak pielęgnowałam włosy?
Codziennie pryskałam włosy sokiem z aloesu, po czym nakładałam olej i maść sutkową Babydream na całą noc.
Włosy na noc wiążę w warkocz- nic nie przeszkadza, jak już się trochę przyzwyczaicie.
Rano myję włosy i nakładałam jedną z masek połączoną z kreatyną lub zatężonym aloesem na ok.30min pod czepek.
Mniej- więcej co drugie mycie stosuję którąś z płukanek.
Włosy po myciu "pakuję" w turban z ręcznika z mikrofibry żeby trochę podeschły.
Potem aplikuję wcierkę i lekko masuje skórę głowy, nakładam odżywkę b/s na całe włosy i jedwab lub olej kokosowy na końcówki.
Rozczesuję mokre włosy ("czesadła" na zdjęciu- grzebień z szeroko rozstawionymi ząbkami i Tange Teezer), gotowe!
Niby długi proces, ale wykonanie jest dosyć szybkie:)
Na koniec zdjęcie włosów- oświetlone, obrazujące ich kolor, bo pojawiły się pytania jakiego koloru są moje włosy. proszę nie czepiać się twarzy- fotka bez jakiegokolwiek makijażu;) :
No to jaki jest kolor moich włosów? :)
buziaki,
narvika :)
Też bym chciała szczotkę TT, na razie czekam na przypływ gotówki ;)
OdpowiedzUsuńŁadnie wyglądasz bez makijażu ;)
TT jest warta swojej ceny, ja teraz czekam na przyplyw gotówki i atakuję wersję kieszonkową, tą w panterkę:D
Usuńdziękuję:))
Miodowe :)
OdpowiedzUsuńzgadzam sie, ladnie wygladasz nawet bez makijazu ;)
UsuńBardzo mi się podoba kolor Twoich włosów ;) Czekam na recenzję tego szamponu dla dzieci
OdpowiedzUsuńKolor jest przepiękny. To jasny brąz złocisty. Jakbym go miała określić to taki miodowomusztardowy z domieszką koniaku :)
OdpowiedzUsuńZestaw kosmetyków bardzo fajny. Z czasem włoski się odwdzięczą pięknym, poukładanym skrętem, czego Ci bardzo życzę :)
A bez makijażu wyglądasz świetnie!