1. Im dalej od słonej wody tym lepiej- po pierwsze i najważniejsze! Słona woda (tak, ta w Bałtyku też jest słona) wysusza włosy, rozchyla łuski, powoduje łamliwość i zwiększenie porowatości włosa. W skrócie- psuje wszystko jak tylko się da. Tak samo działa na skórę- więc skalp też cierpi.
Jak się przed nią bronić? Wiadomo, przecież nie odpuścimy kąpieli w błękitnej wodzie. ALE przed wejściem warto:
- zabezpieczyć włosy (silikonami chociażby)
- zabezpieczyć bardziej- do gry wchodzą oleje. Na szczęście na plaży oleju nie widać- włosy wyglądają na mokre, zwłaszcza związane w kok. Niektóre oleje (ryżowy, shea, malinowy) są też naturalnymi filtrami! W tym sezonie mam zamiar ani razu nie wejść do wody bez grubej warstwy oleju na głowie.
- związać- woda lubi robić kołtun. I to taki "nierozwiązywalny". Najlepiej wiązać tak, aby długość włosów też była w koku (czyli nie kąpiemy się we fryzurze narviki ze zdjęcia na górze:p)
2. Od Słoneczka też jesteśmy daleko. Słońce, zwłaszcza w ciepłych krajach po prostu pali włosy- jak prostownica czy gorący nawiew suszarki. Dołączając do tego promieniowanie mamy prawdziwy wysusz na głowie. Skalp jest narażony na poparzenia- a od poparzonej skory głowy blisko jest do plagi wypadania włosów, łuszczącej się skóry... Najbardziej narażone są mokre włosy- słona woda w połączeniu ze słońcem wywołuje reakcję podobną do utleniania włosów- rozchyla łuski i niszczy włos. Efekt "pasemek" po wakacjach to właśnie zasługa tego procesu. Pamiętamy:
- mieć na głowie cokolwiek- czapkę, kapelusz, chustkę, obojętnie. Ważne, żeby całe włosy, łącznie z długością były schowane i odizolowane od słoneczka. Kto był na Półwyspie chociażby wie, że najmodniejszym i najczęstszym nakryciem głowy latem są grube, wełniane czapki, najlepiej z pomponem. Pod taką da się zmieścić każde włosy:))
- stosować produkty zabezpieczające- idealnie filtry, ale tutaj są mało dostępne, więc mogą też być silikonowe zabezpieczacze (spraye, kremy..). Szkoda, bo w większości ciepłych krajów w wielu sklepach znajdziemy filtry 50, 60+ do włosów- jak ktoś z Was będzie warto się ubezpieczyć.
- o ile to możliwe nie chodzić z mokrymi włosami wystawionymi na słońce. Suche niszczą się o niebo mniej!
- najlepiej ogólnie unikać słońca w godzinach szczytu, ale to wiadomo, raczej niewykonalne.
tutaj mała motywacja- moje włosy z czasu odrastania naturalek- cały kucyk był jeszcze biały! :(
3. Wiatr też nie sprzyja włosom. W Polsce mamy zazwyczaj zimny, więc jedynym zagrożeniem jest splątanie i łamanie włosów. W ekstremalnych przypadkach takie szarpanie może też osłabiać cebulki. W cieplejszych miejscach występuje często gorący wiatr- działa tak samo jak gorący nawiew suszarki, więc unikamy!
- wiążemy włosy- sztandarowy punkt letniego dbania o włosy.
- nosimy cokolwiek na głowie!
a tak ogólnie, z okazji lata:
- myjemy włosy łagodnymi szamponami/ odżywkami. Aby nie wzmagać przetłuszczania i nie pogarszać sprawy z przesuszaniem. Włosy po morskiej kąpieli przed myciem należy dokładnie wypłukać lub zastosować OMO z naciskiem na pierwsze O- wypłukać dokładnie sól i to, co mogło w tej wodzie pływać
- odżywiamy mocniej- zimą nosimy włosy wepchane w kurtki i czapki, dzięki czemu ich nie niszczymy. Latem są głównie rozpuszczone, więc przyda im się większa troska- więcej odżywienia i więcej zabezpieczenia
- nosimy ze sobą gumkę do włosów- im częściej związane tym lepiej
- nie tarzamy się w piasku, nie dajemy się obsypywać... Piasek "drapie" włosy i nie jest dla nich dobry. Myślałam, ze to jakiś żart, ale większość dziewczyn, jakie poznałam gdzieś w podróży unika piasku- nawet w formie ziarenek z wiatrem.
- dbamy o czystą skórę głowy- łatwo o przetłuszczenie, zapalenie, łupież, a w konsekwencji wypadanie
-unikamy alkoholu- w połączeniu ze słońcem może zrobić krzywdę i włosom i skórze głowy! Na czas lata warto odpuścić sobie wcierki, mgiełki, pianki, itd. z tym składnikiem. Alkohol wewnętrznie można do woli;)
- patrzymy gdzie włazimy- sprawdźcie w jaką wodę się pakujecie. Np. Zatoka Pucka w okolicach czerwca i sierpnia kwitnie i na całym ciele wyłazi wysypka. Nie chcę wiedzieć, co może się wtedy stać z wrażliwym skalpem... Podobnie wygląda sprawa w niektórych obszarach wód oceanicznych, niektórych rejonach raf (im bardziej "żywa" tym większe prawdopodobieństwo) i obiektach sztucznych/ sztucznie przystosowanych.
Piszę jako "wodny stwór"- całe dzieciństwo trenowałam pływanie, w wieku 14 lat zaczęłam uprawiać kitesurfing. Teraz pracuję jako instruktorka i codziennie siedzę w wodzie- często po 12-14 godzin. Moje włosy siedzą ze mną, tak jak innych dziewczyn, koleżanek z pracy. Wspólne rozmowy na "włosowy" temat z osobami, które nigdy Wizażu nie widziały bardzo dużo mi dały! Następny post z serii- "przeżyć na campingu!" A tutaj piękne włosy surferek:
Jak podoba Wam się taka seria?:))
buziaki,
narvika :)
Moje wlosy nienawidza slonca ;)
OdpowiedzUsuńAlkohol wewnętrznie można do woli;)
UsuńDobre :D ja jednak nie moge nawet tak :(
ja mogę ale nie lubię, więc jestem z Tobą:):*
UsuńJa nie tez nie bardzo ale po roku abstynencji czasem kusi :D
Usuńbardzo pomocny post ;D muszę zainwestować w jakiś kapelusik :D
OdpowiedzUsuńJa też nie mogę alko, więc dołączam do Was wyżej:D:*
OdpowiedzUsuńJa mieszkam niedaleko rzeki, ale nie potrafię pływać, więc zazdroszczę:)
Bardzo ciekawy post ;-) Ja zniszczyłam włosy bardzo właśnie po ubiegłorocznych wakacjach. Teraz nie ma opcji, żeby nie założyć czapki z daszkiem ;-)
OdpowiedzUsuńna szczęście moje włosy lubią i wodę i słońce wiem wiem jakieś dziwadła z nich :D ale post jest świetny :)
OdpowiedzUsuńJa na szczęście nie lubię wody w sensie wyjazdów nad jeziora itd :)
OdpowiedzUsuńNiestety moje włosy nienawidzą się ze słońcem - trzeba więc kupić jakiś kapelusik :)
bardzo przydatne porady:)
OdpowiedzUsuńszczególnie teraz przed wakacjami.
Podoba mi się:)
OdpowiedzUsuńMiszmasz na temat włosowej ochrony:)
Muszę poszukać jakiegoś filtru na włoski....
Gdy byłam w Egipcie, chodziłam w czapce lub w kapeluszu, czasem wiadomo chodziłam bez, ale starałam się ;) W morzu rzadko siedziałam, używałam filtrów i zawsze chodziłam w związanych włosach, po słonej wodzie myłam je i odżywiałam, pozwalałam wyschnąć im bez pomocy suszarki.
OdpowiedzUsuńtakiego wpisu było mi trzeba ;) dzięki!
OdpowiedzUsuńPrzydatny post :))
OdpowiedzUsuńzainteresował mnie wpis, ciekawy, cenne uwagi - dziękuję :)
OdpowiedzUsuńa ja tak lubię nie wiązać włosów, chyba im szkodzę chodząc cały czas w rozpuszczonych? hmm
dodaje do obserwatorów :)
Bardzo interesujący post:) rzeczowo i na temat:)
OdpowiedzUsuńGdybym tylko trafila na twojego bloga wczesniej :< . Sama pływam na kite, a wcześniej na windsurfingu, po paru takich sezonach na wodzie moje włosy były tragiczne. Dopiero od niedawna przeglądam blogi "włosomaniaczek" i mam nadzieję, że twoje rady sprawdzą się też u mnie :3
OdpowiedzUsuńoo bardzo miło jest zobaczyć tu kogoś pływającego! do zobaczenia na wodzie :D
Usuń