piątek, 13 kwietnia 2012

Birma i tamtejsza pielęgnacja twarzy

Birma, "kraj tysiąca świątyń", to przepiękny, egzotyczny kraj, w którym (pewnie na razie) nie ma jeszcze tłumów turystów. Miejsce, w którym na prawdę można poznać smak egzotyki i poczuć się jak na innej planecie.

                                          źródło: http://mandalay.pl


Jak wiadomo jest to kraj tropikalny, gdzie słońce porządnie potrafi dać w kość, dlatego tamtejsze kobiety opracowały ciekawy sposób pielęgnacji i ochrony skóry twarzy.

 
                                                      źródło: http://flickir.com

Wzory na skórze są stworzone Tanaką, czyli kremem powstałym ze sproszkowanego drzewa zmieszanego z wodą.  Używane są różne gatunki drzew- thanaka, które są ucierane na proszek na kamiennej podstawce o narwie kyauk pyin. Drzewko można kupić w formie kawałka drzewa, startego proszku w woreczku lub gotowego kremu zapakowanego w słoiczek. Tanaka w rejonie Birmy jest stosowana od ponad 2000 lat!

                                 źróło: http://alibaba.com


Żółtawa masa o delikatnym, świeżo- drzewnym zapachu na twarzy ma matowy, żółtawy i kryjący kolor. Birmanki nakładają go tworząc na policzkach, nosie i czole fantazyjne wzory. Krem ma przede wszystkim stanowić ochronę przed promieniowaniem słonecznym, ma też właściwości nawilżające, odżywiające oraz podobno leczy trądzik. 
W Birmie stosują go przede wszystkim kobiety i dzieci ze względu na wrażliwą cerę. 
Kremy z thanaką są znane w całej Azji i w różnych stężeniach używane w zwykłych, tamtejszych kremach drogeryjnych.

W Europie można go jedynie zakupić przed internet, z moich informacji wynika, że żaden krem dostępny stacjonarnie nie posiada składnika z tych drzewek. Poprawcie mnie jeśli coś wiecie! :)

Artykuł powstał dzięki relacji z miesięcznej wycieczki do Birmy mojego kolegi, któremu dziękuję za wyczerpujące, "babskie" odpowiedzi :)

 
                                                       źródło: http:// wikipedia.org

Sama bardzo chciałabym tam pojechać i myślę, że jesienią przywiozę Wam już swoje zdjęcia i swatche kremu Tanaka. A może ktoś z Was już był w tym pięknym miejscu? 

                                          autor: JosipZg-CRO, Google Earth

 

pozdrawiam Was serdecznie, 

narvika :)


5 komentarzy:

  1. Nie miałam pojęcia, że w Birmie stosuje się taki sposób ochrony i ozdabiania skóry ;). Strasznie ciekawie to wygląda.

    OdpowiedzUsuń
  2. zazdroszczę Ci tych podróży...
    no proszę, jaki ten świat mały :)
    kurczę, kusisz mnie tym olejem, ale postanowiłam w tym miesiącu nie kupować żadnych nowych rzeczy do włosów, bo popadnę w zakupoholizm :p zresztą i tak nie dałabym rady zużyć go do maja, niestety :(

    OdpowiedzUsuń
  3. O jak ciekawie zdobią twarz.
    nigdy tam nie byłam niestety.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam zdjecia z Burmy z wymalowana twarza tanaka. Zyskalam przez to wiele sympati wsrod nich. Usmiechali sie do mnie , zapraszali do wspolnych fotografii. Cudny krak , cudni Ludzie. pozdr. somtam@gazeta.pl

    OdpowiedzUsuń
  5. A ja przetestowałam niedawno tanakę na własnej skórze i akurat w moim przypadku zupełnie się nie sprawdziła. Pewnie każda cera jest inna i nie ma uniwersalnego kosmetyku a zwłaszcza, gdy jest się kobietą z białą cerą z zupełnie innej strefy klimatycznej. Na blogu zamieściłam kilka zdjęć tanaki: http://wzlatujacysmok.blogspot.com/2014/02/zastyge-twarze-tanaki.html

    OdpowiedzUsuń

Zostaw komentarz! Wszystkie są dla mnie ogromną motywacją i na każdy odpowiadam :)

You might also like:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...