źródło: http://mandalay.pl
Jak wiadomo jest to kraj tropikalny, gdzie słońce porządnie potrafi dać w kość, dlatego tamtejsze kobiety opracowały ciekawy sposób pielęgnacji i ochrony skóry twarzy.
źródło: http://flickir.com
Wzory na skórze są stworzone Tanaką, czyli kremem powstałym ze sproszkowanego drzewa zmieszanego z wodą. Używane są różne gatunki drzew- thanaka, które są ucierane na proszek na kamiennej podstawce o narwie kyauk pyin. Drzewko można kupić w formie kawałka drzewa, startego proszku w woreczku lub gotowego kremu zapakowanego w słoiczek. Tanaka w rejonie Birmy jest stosowana od ponad 2000 lat!
źróło: http://alibaba.com
Żółtawa masa o delikatnym, świeżo- drzewnym zapachu na twarzy ma matowy, żółtawy i kryjący kolor. Birmanki nakładają go tworząc na policzkach, nosie i czole fantazyjne wzory. Krem ma przede wszystkim stanowić ochronę przed promieniowaniem słonecznym, ma też właściwości nawilżające, odżywiające oraz podobno leczy trądzik.
W Birmie stosują go przede wszystkim kobiety i dzieci ze względu na wrażliwą cerę.
Kremy z thanaką są znane w całej Azji i w różnych stężeniach używane w zwykłych, tamtejszych kremach drogeryjnych.
W Europie można go jedynie zakupić przed internet, z moich informacji wynika, że żaden krem dostępny stacjonarnie nie posiada składnika z tych drzewek. Poprawcie mnie jeśli coś wiecie! :)
Artykuł powstał dzięki relacji z miesięcznej wycieczki do Birmy mojego kolegi, któremu dziękuję za wyczerpujące, "babskie" odpowiedzi :)
źródło: http:// wikipedia.org
Sama bardzo chciałabym tam pojechać i myślę, że jesienią przywiozę Wam już swoje zdjęcia i swatche kremu Tanaka. A może ktoś z Was już był w tym pięknym miejscu?
autor: JosipZg-CRO, Google Earth
Nie miałam pojęcia, że w Birmie stosuje się taki sposób ochrony i ozdabiania skóry ;). Strasznie ciekawie to wygląda.
OdpowiedzUsuńzazdroszczę Ci tych podróży...
OdpowiedzUsuńno proszę, jaki ten świat mały :)
kurczę, kusisz mnie tym olejem, ale postanowiłam w tym miesiącu nie kupować żadnych nowych rzeczy do włosów, bo popadnę w zakupoholizm :p zresztą i tak nie dałabym rady zużyć go do maja, niestety :(
O jak ciekawie zdobią twarz.
OdpowiedzUsuńnigdy tam nie byłam niestety.
Mam zdjecia z Burmy z wymalowana twarza tanaka. Zyskalam przez to wiele sympati wsrod nich. Usmiechali sie do mnie , zapraszali do wspolnych fotografii. Cudny krak , cudni Ludzie. pozdr. somtam@gazeta.pl
OdpowiedzUsuńA ja przetestowałam niedawno tanakę na własnej skórze i akurat w moim przypadku zupełnie się nie sprawdziła. Pewnie każda cera jest inna i nie ma uniwersalnego kosmetyku a zwłaszcza, gdy jest się kobietą z białą cerą z zupełnie innej strefy klimatycznej. Na blogu zamieściłam kilka zdjęć tanaki: http://wzlatujacysmok.blogspot.com/2014/02/zastyge-twarze-tanaki.html
OdpowiedzUsuń