poniedziałek, 22 października 2012

relacja z wyjazdu rowerowego :)

Ostatnie trzy dni spędziłam po raz pierwszy od roku(!) na urlopie. Wybrałam się z TŻem na ukochany rower górski do Czech, oto krótka relacja z wypadu oraz kilka słów na temat ćwiczeń...


Całe trzy dni były bezchmurne i bardzo ciepłe. Rzadko zdarza się, żeby pod koniec października jeździć i odpoczywać w krótkim rękawku zamiast bluzach, polarach i czym tylko się uda.Niezaprzeczalnie był to najpiękniejszy weekend tej jesieni, przynajmniej w Jesenikach.



W schronisku na Paprasku spotkaliśmy przepięknego szczeniaka Nowofunlanda, który na szyi nosił prześmieszną informację. Na pewno bardzo ucieszyłby się, gdyby wiedział, co jest na niej napisane. Dodam tylko, że dobre 30 minut stał obok nas i wodził za naszymi kanapkami błagalnym wzrokiem ;)



Niestety proporcjonalnie do pogody, która stanęła na wysokości zadania, ja zawaliłam z kondycją. Po prawie roku bez jakiejkolwiek aktywności (z wyłączeniem paru wypadów na snowboard i kitesurfing)  za nic w świecie nie mogłam dać sobie rady na rowerze.

Kiedyś bez problemu przejeżdżałam 60-70km po górach w średnim tempie, dzisiaj nie byłam w stanie przejechać 40km bez zsiadania i odpoczywania na każdym podjeździe. Jest źle!

 

Dlaczego kondycja i wytrzymałość jest dla mnie tak ważna?

- bez niej nie da się robić tego co kocham- całodzienna jazda na desce odpada, wyprawy rowerowe staną się marzeniem, a góry tylko niemożliwymi do osiągnięcia miejscami

- od dawna marzę o wejściu na Mont Blanc, co z obecnym stanem moich mięśni jest niemożliwe

- wygląd, ale to sprawa drugorzędna- oczywiście wolę twarde mięśnie od galaretkowatego brzucha i rozlewających się boczków

ale przede wszystkim im lepszą mam kondycję tym więcej rzeczy mogę zrobić. A zdobywanie szczytów czy oglądanie nowych miejsc jest dla mnie tym, co kocham najbardziej :)

  

Zmiana nawyków żywieniowych na niewiele się zdała, jedynie w efektach wizualnych widać poprawę- miękkie włosy, gładsza skóra i cera bez niespodzianek. Nie ma się co oszukiwać, że dieta nagle zmieni moją wytrzymałość, więc postanowiłam, że zaczynam ćwiczyć!

- codziennie mam zamiar biegać, jeździć na rowerze lub maszerować. Do tego przynajmniej cztery razy w tygodniu będę wykonywać zestaw ćwiczeń Ewy Chodakowskiej zwany "Killerem". Dzisiaj po 30 minutach wymachów i podskoków ledwo pozbierałam się z podłogi, oby jutro było lepiej ;)

- dietę zmieniam jeszcze bardziej wykluczając mąkę, białe pieczywo i przyprawy (cukier, sól..). Mam nadzieję, że dzięki temu tkanka tłuszczowa powoli zacznie zamieniać się na mięśniową, a zamiast węglowodanów w moim organizmie zagoszczą witaminy.


 


Czy macie ochotę na posty związane z moją batalią o lepszą kondycję? A może któraś z Was chciałaby się przyłączyć do zmagań? :)


PS: Na jutro przygotowuję serię postów na temat kursu kosmetologii i składników aktywnych. Niecierpliwych przepraszam, zainteresowanych mam nadzieję uda mi się ucieszyć jak największą dawką informacji :)

8 komentarzy:

  1. Zazdroszczę :) Przepiękne widoki ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super!!!! Jak najbardziej, bardzo chcę śledzic Twoje zmagania :) uwielbiam takie 'wyzwania', walka z sobą samym, walka o 'lepsze' jutro, już zacieram ręce i jestem z Tobą! :)) co do przyłączenia się do akcji, to powiem tak - i tak już biegam, więc po prostu będę kontynuowac to co robię ;) AAAALE --> mam w planie dorzucic do swoich biegów więcej cwiczeń domowych (z hantlami, ciężarkami), a także częściej wskakiwac na rower... po ciiiiiichutku myślę o starcie w maratonie w przyszłym roku, więc taka motywacja i mobilizacja na pewno mi się przyda! To co Narviko? Walczymy razem? ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ha. Szczerze Ci powiem, że niesamowicie mnie Twoje przemyślenia zmotywowały... Bo kurcze, masz rację. Kiedy ciało nie jest sprawne i silne, wiele rzeczy nas omija, wielu nie jesteśmy w stanie zrobić. Ja od miesiąca się lenię kompletnie, nie mam na nic ani siły, ani czasu, ale wraz z początkiem listopada chcę znowu ćwiczyć z Chodakowską. Jesień zmasakrowała mi odżywianie (czekolaaaadaaaaa i herbata z miodem...), ale bez odpowiedniej ilości warzyw i owoców widzę, jak mi pięknie obsypało buzię... Chyba sobie kilka zdań z tego posta przepiszę na kartkę, dopiszę swoje marzenia, których nie da się osiągnąć galaretą zamiast mięśni (chciałabym kiedyś przebiec maraton...) i powieszę nad łóżkiem. I wraz z listopadem startuję :)
    Ps. I tak, bardzo, bardzo chętnie będę czytać posty o Twojej walce :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten psiak wcale nie wygląda na szczeniaka haha:) A co tam jest napisane? "nakarmcie mnie" czy "nie karmcie mnie" ?
    A co do ćwiczeń, to trzymam kciuki za sumienne dotrzymywanie postanowień:)

    OdpowiedzUsuń
  5. ooo, chętnie poczytam na temat Twojego zdobywania kondycji, bo sama muszę ze swoją powalczyć... ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. zazdroszczę takiej kondycji :D ja muszę kilka razy robić postój przy 30 km :D

    OdpowiedzUsuń
  7. kocham rower! niestety mój ulubiony ukradli, ale jak uzbieram, to kupię i z niego nie zejdę :D

    OdpowiedzUsuń

Zostaw komentarz! Wszystkie są dla mnie ogromną motywacją i na każdy odpowiadam :)

You might also like:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...