Na żelatynę znalazłam trzy sposoby, oto one i ich działanie:
Sposób nr.1:
polega na nałożeniu mieszanki żelatyny po myciu włosów:
- łyżka stołowa żelatyny
- dwie łyżki stołowe wrzącej wody
- łyżka odżywki (u mnie była to odżywka Garnier Avocado i Karite)
żelatynę rozpuszczamy dokładnie w wodzie, po dokładnym rozpuszczeniu (uważajcie, żeby nierozpuszczone kryształki nie znalazły się we włosach, godzinne płukanie może być wtedy jedyna metodą pozbycia się ich!) i ostygnięciu mieszamy z odżywką i ciepłą maskę nakładamy na wilgotne włosy na ok.30-50 minut.
Efekt do końca mnie nie zadowolił- włosy były mocno rozprostowane, ciężkie, zbiły się w strąki, a na drugi dzień wyglądały nieświeżo. Były bardzo nawilżone, błyszczące i miękkie, ale zupełnie bez życia.
Metoda zasłyszana i stosowana przez Anwen(klik!)
Sposób nr.2:
polega na nałożeniu żelatyny przed myciem włosów:
- niepełne dwie łyżki stołowe żelatyny
- trzy łyżki stołowe wrzącej wody
- łyżka stołowa oliwy z oliwek
- łyżeczka soku z cytryny
- łyżka- dwie odżywki (u mnie znowu Garnier Avocado)
jak wcześniej żelatynę dokładnie rozpuszczamy, a po ostygnięciu dodajemy pozostałe składniki i mieszamy dokładnie. Nakładamy na zwilżone wodą włosy na ok.40 minut i zmywamy delikatnym szamponem (u mnie ostatnio testowany Hipp), po czym zwyczajowo nakładamy na chwilę maskę lub odżywkę.
Efekt bardzo mnie zadowolił, włosy były miękkie, błyszczące i mięsiste, a jednocześnie nieobciążone i delikatne. Sposób nr.2 to mój zdecydowany faworyt i tym sposobem mam zamiar używać żelatynowej maski najczęściej.
Metoda stosowana przez Czarownicującą(klik!)
Sposób nr.3:
polega na nałożeniu żelatynowej maski przed myciem i wgrzaniu jej gorącym powietrzem we włosy:
- łyżka stołowa żelatyny
- trzy łyżki wrzącej wody
- łyżeczka oliwy z oliwek
- łyżeczka soku z cytryny
żelatynę przygotowujemy jak wcześniej, ale warto zadbać, aby mieszanka była bardziej wodnista. Po ostygnięciu mieszamy ją z pozostałymi składnikami i nakładamy na lekko zwilżone wodą włosy pasemko po pasemku trochę jak przy farbowaniu lub prostowaniu kreatyną).
Po wysmarowaniu wszystkich włosów suszymy je suszarką z ciepłym/ gorącym nawiewem, co powoduje otwarcie łusek włosa i wnikanie białek żelatyny we włókna. Prostownica nie jest dobrym pomysłem, lepiej użyć suszarki!
Po wysuszeniu otrzymujemy zupełnie sztywne, dziwne w dotyku siano;p Otrzymane sianko myjemy delikatnym szamponem i nakładamy odżywkę lub maskę.
Efekt mnie zadowolił podobnie jak pozycja nr.2, jednak jest zdecydowanie bardziej czasochłonny. Jednak wierząc pomysłodawczyni sposobu nr.3, Kascysko, dzięki suszeniu białko ma większe predyspozycje do wnikania we włókno włosa.
Efekt stworzony i stosowany przez moją kręconą guru- Kascysko(klik!)
Jakie są wnioski praktyczne z żelatynowych doświadczeń?
- przede wszystkim ilość wody- im więcej tym bardziej wodnista mieszanka (ciężko utrzymać wszystko pod czepkiem, bo spływa jak się da), im mniej wody tym ciężej maskę nałożyć (robi się bardzo gęsta i galaretowata, po nałożeniu na włosy nie chce sie rozprowadzić)
- ciepło- żelatyna zastyga w niskiej temperaturze, dlatego im cieplejsza woda i mieszanka tym prościej nałożyć i zmyć maskę
- ciepło po raz drugi- białka wnikają lepiej pod wpływem ciepła, dlatego warto maskę podgrzać suszarką (włosy zawijamy w foliowy czepek, nakładamy ręcznik i grzejemy go suszarką lub podgrzewamy ręcznik w mikrofalówce)
- do zestawu proponuję użyć odżywki lub maski z dużą ilością nawilżaczy i olejów, bez protein
- żelatynę należy dokładnie rozmieszać- za pierwszym razem nałożyłam żelatynę z nierozpuszczonymi drobinkami, które chyba godzinę wypłukiwałam z włosów. nie polecam!
- uważajcie na ręczniki i akcesoria- ubrudzone żelatyną stają się mocno klejące i nadają się tylko do porządnego prania
- porowatość włosów- nie każde włosy będą zadowolone z żelatynowego SPA. Wysokoporowe lub zniszczone włosy mogą zareagować wielkim i ciężkim do rozczesania sianem. Nie jest to pewnik, najlepiej spróbować samemu, ale można przypuszczać, że jest to metoda dla niskoporowatych kudełków
- maska z żelatyny może dawać podobne efekty uboczne do przeproteinowania włosów- sianowate, matowe i nieelastyczne strąki. Efekt ten można minimalizować uzupełniając maskę o dawkę olejów i nawilżaczy, które zrównoważą białko (podobnie jak z płukanką z l-cysteiny)
- żelatyna to biało zwierzęce, otrzymywane jest z tkanek zwierzęcych. Jeśli nie trafia to w Wasze przekonania lub jesteście przeciwniczkami wykorzystywania zwierząt w taki sposób istnieje produkt o nazwie Agar, jest to żelatyna wegańska, otrzymywana z rośliny. Nic nie wiem o jej wpływie na włosy, ale jeśli macie dostęp do Agaru może warto spróbować? :)
źródło zdjęć- tradycyjnie: http://somehairinspiration.tumblr.com/
Laminowałyście już? A może się dopiero przymierzacie? Który sposób najbardziej się Wam podoba?
buziaki,
narvika :)
Ja laminowałam i efekt fajny w 1 dniu w drugim już nie koniecznie, włosy na st zdj. - zakochałam się!
OdpowiedzUsuńkusi mnie metoda numer 2 ale na razie odpuszczam laminowanie ;)))
OdpowiedzUsuńlaminowałam i z efektu byłam średnio zadowolona. ale zostały jeszcze dwa sposoby do wypróbowania:)
OdpowiedzUsuńCzekam na zdjęcie Twoich włosów rozczesanych tylko z odżywką d/s :D
OdpowiedzUsuńobiecuję zrobić zdjęcia, dzięki Tobie mam cudne włosy!:D ćwiczę zawijanie ich w t-shirt'a od jakiegoś czasu:))
UsuńMe gusta kapusta! :D
UsuńNie każ mi długo czekać, do cierpliwców nie należę xD
próbowałam wszystkich sposobów, również nr 2 mnie przekonał najbardziej :D
OdpowiedzUsuńrobiłam i używałam 1 sposobu,ale bede tez innych
OdpowiedzUsuńefekt mi sie podobal;)
pozdrawiam
Oj, pewnie u mnie pierwszy sposób nie będzie najlepszy, za to drugi i trzeci wypróbuję na pewno :) Strasznie podoba mi się to pierwsze zdjęcie :)
OdpowiedzUsuńJa jeszcze nie laminowałam, ale coraz większą mam na to ochotę.
OdpowiedzUsuńmuszę wypróbować, bo efekty zachęcają!
OdpowiedzUsuńjeszcze nie próbowałam, ale sprawdzę :)
OdpowiedzUsuńPróbowałam ;d.
OdpowiedzUsuńWykorzystałam pierwszy sposób.
ostatnie zdjęcie :O jaki błysk :o
OdpowiedzUsuńCo do laminowania ja się powoli do tego zabieram i zabrać nie mogę ;p
Nigdy nie słyszałam o wegańskiej żelatynie ale to coś dla mnie, ponieważ wołowej na pewno bym nie użyła, nawet w czasie szału na laminowanie :)
OdpowiedzUsuńDzięki Tobie właśnie siedzę z miksturą na włosach! Przygoda z laminowaniem rozpoczęta ;)
OdpowiedzUsuńhmm może spróbuje jeszcze raz z laminowaniem. Do tej pory wypróbowałam 1 wersję i zupełnie mi nie przypasowała
OdpowiedzUsuńLaminowalam juz jakis czas temu.
OdpowiedzUsuńJeszcze nie laminowałam włosów, ale pewno wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńz tego co piszesz sporo z tym kłopotu
OdpowiedzUsuńno trochę pracy jest :) ale efekt jest bardzo zbliżony do płukanki z l-cysteiną (nie tylko ja zaobserwowałam bardzo podobne efekty), a mieszanka nawet w 1/10 nie śmierdzi tak mocno jak cysteina;))
Usuńjeszcze nie próbowałam, ale skłaniałabym się ku sposobowi drugiemu, bo boję się rozprostowania
OdpowiedzUsuńWypróbuję drugi sposób, z pierwszego byłam dosyć zadowolona, zobaczymy jak drugi! :)
OdpowiedzUsuńZnalazlam jeszcze jeden sposob na ktoryms z blogow (tam gdzie pisano o lotionie z bylicy/boze drzewko): plukanka zelatynowa do wlosow. Zalewamy 2 lyzeczki zelatyny duza iloscia goracej wody i do tego dodajemy ok. lyzeczki octu. Ta mieszanka splukujemy wlosy (na samym koncu mycia i juz wlosow nie pluczemy woda). Ten sposob jest szybki, nie obciaza wlosow i naprawde fajnie wygladaja.
OdpowiedzUsuńPolecam.
P.S. To na blogu Eve znalazlam ten przepis.
OdpowiedzUsuńdziękuję:) jak tylko dorwę jakieś ziółka postaram się wypróbować i dam znać jak efekty na kręconych włosach!:)
UsuńKtóry sposób będzie najlepszy żeby dobrze je wyprostować i nie obciążyć ? :D
OdpowiedzUsuńA czy po zabiegu pierwszym włosy będą proste tylko do pierwszego mycia czy już na długo bo lubie mieć pokręcone naturalnie ale czasem proste prostownicą i nie chce ich rozprostować na długo ... ;/
OdpowiedzUsuńna pewno nie wyprostujesz w taki sposób kręconych włosów. Moje kręcone włosy zrobiły się pofalowane, cięższe i do połowy długości właściwie proste, jednak do efektu po prostownicy było im bardzo daleko.
UsuńNajwiększy "prostujący" efekt daje mieszanka ze sporą dawką oliwy z oliwek (która dodatkowo mocno nawilża i obciąża włosy) i ciężkiej, nawilżającej odżywki na dłużej niż 30 minut przed myciem. Pamiętaj, że im delikatniejszy preparat do zmycia misktury tym większa szansa na lejące, mocno nawilżone włosy :)
ja z moimi lichutkimi włoskami na razie nie będę kombinowała ;)
OdpowiedzUsuńja laminowałam przed wczoraj pierwszy raz, rozpuszczona żelatyna + wax rumiankowy, bardzo fajny efekt, ale za krótko trzymałam, na pewno laminowanie dołącza do listy moich włosowych zabiegów :D
OdpowiedzUsuńdodaję do obserwowanych i pozdrawiam serdecznie! :)
_________________________________
http://healthyloveliness.blogspot.com/
Efekty świetne ale nie potrafiłabym nakładać sobie na włosy żelatyny zwierzęcej
OdpowiedzUsuńja się zastanawiam i chyba w końcu spróbuję :D
OdpowiedzUsuńhttp://urodaizdrowie.pl/zelatyna-do-wlosow-czyli-laminowanie-hit-blogowy spisane od Ciebie,m nawet nic nie zmienili (szampon Hipp) - a mnie się czepiają za obrazki z Internetu... masakra....
OdpowiedzUsuńNigdy o tym nie słyszałam ale brzmi ciekawie. Trochę obawiam się tego sposobu ale może faktycznie warto:)) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńciekawy post ;)
OdpowiedzUsuńpierwszy raz o tym przeczytałam właśnie tutaj ;)
ja zamierzałam jednak używać oleju kokosowego, bądź arganowego... sama nie wiem, który lepszy na poprawę kondycji długich włosków...
dodaję bloga do obserwowanych i zapraszam serdecznie także do obserwowania mojego
http://colinline.blogspot.com/
Pozdrawiam
Jutro będę próbować sposób 2 ;)
OdpowiedzUsuńyou could try these out dolabuy hermes read here high quality replica bags try this designer replica luggage
OdpowiedzUsuńclick j4j66k6i89 gucci replica replica bags london check it out u0x05j5u57 louis vuitton replica handbags replica bags online pakistan replica bags wholesale mumbai hermes replica handbags i6p08z0c71 replica bags in bangkok
OdpowiedzUsuń