wtorek, 25 czerwca 2013

sauna! - rodzaje, wpływ na włosy, działanie na organizm

Sauna przynosi dla naszego organizmu szereg korzyści- pomaga oczyścić organizm z toksyn, poprawia wydolność organizmu, przyspiesza regenerację mięśni po wysiłku. Odpręża, zapewnia uczucie wyciszenia i głębokiego relaksu. Wygładza skórę, poprawia jej koloryt, przyspiesza krążenie. Czy podobnie dobre działanie wykazuje dla włosów?


W saunach panuje zazwyczaj temperatura 50-90 stopni. Wystarczająco dużo, aby drewniane elementy siedzeń czy oparć niemiłosiernie parzyły, a namoknięty wodą ręcznik nie nadawał się do przyłożenia do skóry. Włosy w takiej atmosferze czują się równie ekstremalnie- ich łuski rozchylają się, a skóra głowy mocno się nagrzewa i poci.
Ale można to obrócić na naszą korzyść!

Rozchylone łuski włosa i pory skóry można wykorzystać jako lepszy materiał do wchłaniania substancji odżywczych. Czyli?

- Odżywki, maski, mieszanki ziół- polecam maski Wax, Elseve (ceramidy całkiem dobrze działają, już parę opinii słyszałam, testowałam na sobie i również jestem na tak!), Garnier Ultra Doux. Maski nakładamy na lekko zwilżone włosy od skóry głowy aż po końcówki. Nie żałujemy preparatu, ponieważ włosy w saunie nie powinny wysychać.

- Specjalne maski i miody do saun- zazwyczaj są to maski wzbogacone o woski, więcej miodu, co daje mocno gęstą, treściwą konsystencję. Dodatkowo posiadają olejki eteryczne, które dobrze wpływają na skórę głowy i nasze samopoczucie. Maski specjalnie przeznaczone do saun znajdziemy w ofercie np. Naturia Siberica lub, już gotowe, w saunariach. We Wrocławskim Wellness maski do saun można kupić za ok.30zł.

A czego lepiej nie robić?

- Nie nakładać olejków. Oleje mają to do siebie, że nagrzewają się bardziej niż maski. W związku z tym możemy nasze włosy przypiec jak frytki ;) zwłaszcza w suchych, gorących saunach.

- Nie zawijać w ręcznik- skóra głowy się gotuje, a pot nie ma jak uchodzić, co jest prostą drogą do wypadania włosów lub osłabienia skóry głowy.

- Nie nakładać foliowych czepków na włosy z maseczką- bez przesady, dla nich nawet najniższa temperatura to spory szok, nie potrzebują mocniejszych wrażeń.

- W przerwach pomiędzy posiedzeniami w saunie nie oblewać włosów równo z ciałem lodowatą wodą i nie zamaczać ich w lodowatym basenie. Na koniec sesji można je umyć letnią wodą, ale zabawa w ciepło- zimno powoduje ciągłą pracę łusek włosów. Otwierając i zamykając łuski możemy  je "popsuć" - jak często otwierane i zamykane zawiasy w drzwiach. Przy okazji- tarmoszenie ręcznikiem też nie wchodzi w tym czasie w grę ;)

- nie związywać metalowymi spinkami i gumkami z metalowymi lub plastikowymi elementami- jak wiadomo, nagrzewają się bardziej. To samo tyczy się przyciskania ich do nagrzanych ścian czy siedzeń sauny.

- Nie przyciskać ich do gorącej i spoconej skóry. Nasz pot to między innymi sól, która niespecjalnie służy włosom.


Jakie są sauny i która jest najlepsza dla włosów?

Zasada jest prosta- im wilgotniej tym lepiej. Włosy najbardziej lubią mokre, parowe, średnio gorące sauny.
Do tej kategorii zalicza się m.in. sauna turecka, parowa, rzymska. Po czym je poznać? w środku jest dużo pary, a siedzenia nie są z drewna, ale z kafli.
W tych saunach panuje zazwyczaj temperatura ok.50 stopni i bardzo duża wilgotność. Najlepiej spędzać w nich 10-15 minut, czyli najwięcej ze wszystkich typów saun.  


Sauna sucha- to sauna Syberyjska, Fińska, sucha, kamienna. Zazwyczaj jest drewniana lub kamienna, panuje tam bardzo wysoka temperatura- do 90 stopni i dość mała wilgotność. Włosy są w niej na prawdę mocno nagrzane, podobnie jak reszta naszego ciała. Warto wspomnień, że podczas rytuałów (czyli ceremonii zapachowych, odprawianych w co większych wellness) temperatura jest jeszcze wyższa, zwiększa się też cyrkulacja gorącego powietrza.


Sauna na podczerwień (infrared)- włosy lubią podczerwień. To podobne do ultradźwięków, które możemy znaleźć jako zabieg u fryzjera. Sauny te są łagodne, ze średnią temperaturą, najczęściej domowe, często połączone z aromaterapeutyczną.


Sauna aromaterapeutyczna- zazwyczaj sucha, kamienna lub drewniana (Kelo), ze średnią temperaturą, podwyższaną za pomocą wody zmieszanej z mieszanką zapachową. Sauny te pomagają na szereg problemów- od działania antystresowego (czekolada), przez rozgrzewające (cynamon), uspokajające (lawenda), wygładzające skórę (shea), do antyłupieżowego czy przeciwpotliwego (cedr, szałwia, mięta). Warto zwrócić uwagę na użyty zapach, ponieważ osoby z wrażliwszą skórą mogą źle zareagować na drażniące aromaty, takie jak chilli, mięta pieprzowa, pieprz, kardamon.
Jest to moja ulubiona wersja saun, kocham zapachy i aromateriapię. Polecam ceremonię zapachową we Wrocławskim Aquaparku o zapachu różowej gumy balonowej, cudo! :D


Jak Wasze włosy znoszą sauny? Czym je odżywiacie podczas saunowania?

buziaki,
narvika :)

niedziela, 23 czerwca 2013

Nivea- czyli włos na imprezie :)

Na wstępie przepraszam Was bardzo, że tak długo mnie nie było. Mam nadzieję, że każda z Was próbowała już balsamować się odżywką- może napiszecie jak wyszło?:)
Ja w ostatnim czasie ukończyłam kurs fryzjerski i zostałam Panią Fryzjer. Pomimo tego nie czuję się na siłach samodzielnie pracować, ale czas spędzony na szkoleniu był dla mnie na prawdę wspaniałym doświadczeniem i z chęcią spróbowałabym praktyk, o ile uda mi się znaleźć jakiś czas po pracy. W końcu włosy to moja pasja :) Ale do rzeczy:

Produkty Nivea służyły mi właściwie przez większość podstawówki i gimnazjum. Zawsze używałam szamponu i odżywki z jednej linii, myłam je codziennie, nie stylizowałam i nie nakładałam niczego, chodziłam w mokrych spać i średnio się nimi przejmowałam. Za tamtych czasów moje włosy wyglądały tak:


Czyli lepiej niż teraz ;)

Sentymentalnie postanowiłam powrócić do odżywek. Szampon Nivea mam na oku, jednak kupiłam ostatnio cztery inne, wielkie butle, więc dam sobie czas na denkowanie. Które ostatnio testowałam?

- Nivea Long Repair do włosów długich i łamliwych:

Skład:

Aqua, Stearyl Alcohol, Cetyl Alcohol, Stearamidopropyl Dimethylamine, Dimethicone, Simmondsia Chinensis Seed Oil, Aloe Barbadensis Leaf Juice, Hydrolyzed Keratin, Orbignya Oleifera Seed Oil, Oryzanol, Silicone Quaternium - 18, Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride, Coco Betaine, Cocamidopropyl Betaine, Trideceth - 6, Trideceth- 12, C12-15 Pareth-3, Lactic Acid, Sodium Chloride, Methylparaben, Propylparaben, Phenoxyethanol,Linalool , Butylphenyl Methylpropional, Geraniol, Benzyl Alcohol, Parfum.

Najlepsza w moim odczuciu. Włosy natychmiast robią się śliskie, błyszczące, gładsze i nawilżone. Dzięki porządnym ilościom silikonu efekt "wow" murowany. Po zużyciu całego opakowania mam wrażenie, że włosy są w lepszej kondycji. Jedna z najlepszych odżywek. 
Jakieś trzy lata temu dzięki powyższej odżywce nie odpadły mi włosy po czterech miesiącach pływania w morskiej wodzie dzień w dzień. Oczywiście rozpuszczonych, bo jakby inaczej ;)


- Nivea Intense Repair do włosów suchych, zniszczonych, farbowanych


Skład:

Aqua, Stearyl Alcohol, Dimethicone, Stearamidopropyl Dimethylamine, Cetyl Alcohol, Simmondsia Chinensis Oil, Aloe Barbadensis Gel, Persea Gratissima Oil, Orbignya Oleifera, Hydrolyzed Silk, Oryzanol Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride, C12-15 Pareth-3, Cocamidopropyl Betaine, Coco Betaine, Lactic Acid, Sodium Chloride, Methylparaben, Propylparaben, Phenoxyethanol, Benzyl Alcohol, Butylphenyl Methylpropional, Geraniol, Linalool, Parfum.

U mnie działa tak samo jak Long Repair, może nieco mniej obciąża włosy. Lepiej za to pachnie ;)



Wcześniej testowałam również wersję Moisture, Straight & Easy oraz do włosów blond. Wszystkie z nich różnią się tylko zapachem, bo działanie na moich włosach jest identyczne. Long Repair wybija się nieco lepszym składem od reszty.
Odżywki z Nivea sprawdzają się u mnie idealnie również jako dodatek do innych, zbyt lekkich odżywek oraz wtedy, kiedy potrzebuję więcej silikonów i zabezpieczaczy.
Przed wyjściem na imprezę to moje must- have, mam zupełnie inne włosy i o wiele lepszy skręt.


Znacie odżywki Nivea? Macie ulubioną?

buziaki,
narvika :)

czwartek, 13 czerwca 2013

jak nawilżyć ciało nielubianą odżywką do włosów?

Problem nadmiaru odżywek i szamponów towarzyszy chyba każdej włosomaniaczce. Podobnie jak moment, kiedy postanawiamy się pozbyć zapasów i grzecznie trzymać tylko najpotrzebniejsze rzeczy (albo coraz więcej najpotrzebniejszych rzeczy...;)).
Tak czy inaczej przez większość czasu każda z nas ma coś do zużycia, zdendowania, wyrzucenia czy dokończenia. W moim przypadku są to odżywki - dziesiątki odżywek, kupionych sama nie wiem czemu i po co, kompletnie nie służących moim włosom. Co z nimi zrobić?



Są sposoby dobre, ale oklepane:

1) Jako pierwsze O w metodzie OMO (Odżywka, Mycie, Odżywka). Patent dobry, ale jeśli odżywka na prawdę nam dopieka albo ma sporo silikonu, parafiny czy olejków na pewno się nie sprawdzi.

2) Jako podstawę do domowych masek z półproduktów- jak wyżej, jeśli jakieś składniki nam nie odpowiadają lub jest za dużo oblepiaczy nic z tego. Tutaj też dochodzi problem alkoholu (alkohol, alkohol denat, isopropyl alkohol)- jeśli są to lepiej nie kłaść ich na włosy na dłużej- wysuszą je.

3) Jako odżywkę po kąpieli dla domowego futrzaka- słyszałam już o stosowaniu ludzkich odżywek na psy, koty, fretki i długowłosego chomika ;) Sama testowałam Alterrę z granatem i Garniera Avocado na swoim psiaku, futerko było błyszczące, zdrowe i mięciutkie. Radzę omijać skórę zwierzaka, ludzkie produkty mają inne pH i nie wiadomo jak zachowa się wrażliwa skóra futrzaka.

4) Jako zmiękczacz pędzli do makijażu, szczotek do włosów (odrobinka odżywki zapobiega elektryzowaniu się włosów po czesaniu), tkanin.

I mój ukochany sposób:

Jako balsam do ciała! Jak to robię? Odżywkę nakładam na ciało pod prysznicem, myję twarz, zęby, po chwili spłukuję wszystko. Skóra jest miękka, ma ładny kolor, nie mam tych wrednych czerwonych kropeczek na nogach.
Nie używałam balsamu do ciała już od dwóch miesięcy, zamiast tego średnio co trzeci prysznic nakładam jakąś odżywkę. 
Po prysznicu nic mi się nie klei i nie wkurza- latem, kiedy jest ciepło, szczególnie przeszkadza mi wilgotna, tłusta warstwa na ciele. Skóra od razu jest sucha i miękka. Wydaje mi się, że odżywki odżywiają bardziej i lepiej od balsamów przeznaczonych do ciała, a przy okazji nie powodują stanów zapalnych.
Wcześniej miałam suchą, matową skórę i wiele czerwonych kropeczek na udach. Wszystko magicznie zniknęło po zamianie balsamu na odżywkę :) 

Spróbowałam już wszystkich, które mam i nie widzę większej różnicy w działaniu. Po prostu pomagam sobie wydenkować to, czego nie chce mi się już używać. No i przy okazji oszczędzam na balsamach ;)

EDIT!
Depilacja maszynką bez użycia balsamu?
Nakładamy odżywkę cienką warstwą, golimy co trzeba. Po depilacji lekko masujemy pozostałości odżywki na ciele, czekamy chwilkę i spłukujemy. Bez balsamów nie ma stanów zapalnych, a skóra nadal jest miękka! :)


Próbowałyście? A może macie jakiś jeszcze sposób na wykończenie odżywek?

buziaki,
narvika :)

wtorek, 11 czerwca 2013

Wcierka Joanna Rzepa- recenzja

Przez cały maj i kawałek czerwca stosowałam wcierkę Joanny z czarną rzepą. Zapraszam na garść przemyśleń na jej temat :)

Opakowanie, konsystencja, zapach:

Kartonik z opisem działania kuracji, radami co do stosowania i składem preparatu. W środku plastikowa, przeźroczysta butelka z dziwnym dozownikiem. Niby powinien dawkować wcierkę przedziałek w przedziałek, ale niespecjalnie wyszło mi korzystanie z niego.
Lekki, bursztynowy płyn ma zapach charakterystyczny dla czarnej rzepy z nutką alkoholu. Wydaje mi się, że większości osób zupełnie się nie podoba, ale może są jacy fani aromatu rzepy?
Zapach nie utrzymuje się na włosach, znika chwilkę po nałożeniu ( i całe szczęście..)

Za 100ml wcierki zapłacimy ok.9zł, jedno opakowanie wystarczy na ok. miesiąc kuracji.


Skład:

Aqua, Alkohol Denat., PEG-75 Lanolin, Raphanus Sativus Extract, Urtica Dioica Extract, Arcitium Lappa Extract, Humulus Lupulus Extract, Glycogen, Glycerin, Niacinamide, Panthenol, Menthol, Allantoin, Laureth-10, Citric Acid, Parfum, Benzyl Salicylate, Butylphentyl Methylpropinal, Citronellol, Hexyl Cinnamal, Limonene, Linalool, Dmdm Hydantoin, Methylchloroisothiazolino ne, Methylisothiazolinone (06.05.2008)


wcierka jest oparta na alkoholu, a zdania na jego temat są podzielone. Zwolennicy uważają, że pomaga substancją czynnym przenikać w głąb skóry, przeciwnicy że wysusza i podrażnia wrażliwą skórę głowy.
Potem ekstrakty z: czarnej rzepy, pokrzywy, korzenia łopianu, chmielu, jałowca. 
Gliceryna, panthenol, menton, który wyjątkowo dawał mi się we znaki, ponieważ nie znoszę zimna i mrowienia. witamina B3, B5, F, zapach, filtr przeciwsłoneczny, zapachy, konserwanty (w tym DMDM Hydantion, która jest silnie podrażniającym składnikiem).



Skład uważam za średnio udany ze względu na ilość konserwantów oraz działanie, o którym poniżej:


Działanie:

Przez pięć tygodni stosowania (zrobiłam w środku tydzień przerwy) na początku było ok, potem już tylko gorzej.  Skóra głowy mocno mi się wysuszyła, piekła, swędziała. O dziwo nie wypadały mi włosy, nie były w gorszej kondycji i urosły nieco ponad 2cm- czyżby wcierka przeszkadzała tylko skórze, a z włosami się lubią? Nie myślałam, że takie połączenie jest możliwe.
Uczucie mrowienia i chłodzenia po aplikacji doprowadzało mnie do szewskiej pasji. Nie znoszę tego!
Włosy były długo świeże, zazwyczaj myję je codziennie lub co drugi dzień, tutaj udało mi się nawet parę razy myć co trzeci. 


Podsumowanie:

Niby przyrost był duży, ale ze względu na działanie na skórę więcej jej nie kupię.  Wcierka całkiem dobrze przedłużała świeżość moich włosów, jednak odbyło się to kosztem przesuszenia skóry głowy.


Miałyście Joannę Rzepę? Lubicie? Jaki przyrost miałyście w maju?

buziaki,
narvika :)

piątek, 7 czerwca 2013

Timotei Jericho Rose Głęboki Brąz- kolejna b/s :)

Mam taki typ włosa, którego nie da ułożyć za pomocą jakiegokolwiek stylizatora. Jedynym kosmetykiem jaki sprawdza się do poskromienia puchu oraz zdefiniowania skrętu to odżywka bez spłukiwania. Stosuję taką od zawsze, kiedyś było to Pantene, potem Joanny Naturie, Balsam z Apteczki Babuni z miodem oraz Garnier Oleo, o którym niedawno pisałam(klik!). Większość z powyższych albo skleja mi włosy albo zawiera wysuszający isopropyl alkohol, który postanowiłam odstawić i zobaczyć jak będzie.
W poszukiwaniu kolejnej b/s udałam się do sklepu i zobaczyłam odżywki Timotei z serii Jericho Rose. Najładniej pachniała wersja "Głęboki Brąz'", więc zabrałam ją do domu (wiem, nie jest to analiza godna włosomaniaczki:p)

Opakowanie, zapach:

Odżywka jest zapakowana w miękką butelkę z niezbyt udanym zamknięciem. Produkt jest biały, o lekkiej konsystencji. W stosowaniu jako odżywka do spłukiwania jest troszkę zbyt wodnista i przez to niewydajna, ale jako bez spłukiwania spisuje się wyśmienicie.
Ma przepiękny zapach- nie potrafię go porównać, ale jest świeży, naturalny, niezbyt nachalny, ale utrzymuje się na włosach. Szkoda, że nie ma perfum o tym zapachu, z chęcią bym je kupiła!

Za 200ml zapłacimy ok. 5-8zł. Odżywka jest dostępna w większości sklepów.

Skład:

Aqua, Cetyl Alkohol, Dimethiconol, Stearamiopropyl Dimethylamine, Selaginella Lepidophylla Extract, Lawsonia Inermis Leaf Extract, Trehalose, Gluconolactone, Glycerin, Parfum, Sodium Chloride, PEG-150 Distearate, TEA-Dodecylbenzenesulfonate, Maltodextrin, Disodium EDTA, Lactic Acid, DMDM Hydatoin, Methylchloroisothiazolino ne, Methylsothiazolinone, Butylphenyl Methylproponial, Hexyl Cinnamal, Limonene, Linalool, CI 14700, CI 42051, CI 47005.

Mamy ekstrakt z róży jerychońskiej, henny, glicerynę, kwas glucokolactone (więcej o nim tutaj(klik!). Dodatkowo konserwant DMDM Hydatoin, który może podrażniać jeśli nałożymy odżywkę na skórę głowy, zapach też jest dość wysoko, obok niego sól.
Na samej górze silikon zmywalny łagodnym detergentem.
Nie ma parabenów, alkoholu, alkoholu isopropylowego którego, jak już pisałam, chcę się pozbyć z pielęgnacji włosów.


Działanie:

W formie odżywki do spłukiwania włosy są miękkie, ale zbyt puchate, nie dociążone i nie nabłyszczone tak, jak bym sobie tego życzyła.
W formie odżywki bez spłukiwania włosy są ujarzmione, puch znika, skręt się poprawia, końcówki znacznie się zmiękczają. Nie ma efektu mokrych, sklejonych czy usztywnionych włosów, co bardzo mi się podoba.  Nie widzę różnicy w stosowaniu na mokre i na suche włosy.

Podsumowanie:

Jak na razie to najlepsza odżywka b/s mają miałam, przebiła Garniera Oleo i wszystkie inne ze względu na:
+ lekką konsystencję, dzięki której nie pozostawia sklejonych lub nazbyt obciążonych włosów
+ ma na prawdę piękny, trwały zapach, który zbiera komplementy. Już parę osób zwróciło mi uwagę, że pięknie pachnę, chociaż niczym się nie perfumowałam
+ nie posiada wysuszających alkoholi, które źle działają na moje końce
+ ma tylko jeden silikon, dzięki czemu mam zabezpieczone, ale nie obciążone włosy.Zmywa się delikatnymi detergentami, więc nie mam potrzeby często sięgać po oczyszczający szampon.

Polecam! :)

Znacie odżywki Timotei? Lubicie? A może któraś z Was może polecić mi jakiś szampon z tej serii?

buziaki,
narvika :)

środa, 5 czerwca 2013

recenzja- maska do włosów suchych L'Biotica Biowax

To już trzecia maska od Biowax'a, którą recenzuję na blogu ( resztę znajdziecie w dziale "włosy"(klik!) w zakładce "odżywki, maski") i ostatnia, którą miałam przyjemność testować dzięki firmie L'Biotica. Intensywnie regenerująca maseczka do włosów suchych i zniszczonych była chyba najcięższą do zrecenzowania wersją. Zapraszam do przeczytania garści moich przemyśleń :)



 Opakowanie, konsystencja: 

Maska, jak wszystkie Biowax'y, jest upakowana w kartoniku, a potem w plastikowym słoiczku. Słoiczki lubię, jednak na kartoniku mógłby być nadrukowany skład, bo w aptekach patrzą na prawdę dziwnie na wyciąganie produktów z opakowań ;)
Maska ma lekko beżowy kolor (środkowa na zdjęciu poniżej)  i neutralny zapach. Jest dość chemiczny, ale średnio trwały, utrzymuje się na włosach chwilkę po wypłukaniu i znika.



Do opakowania maski zawsze dołączony jest foliowy czepek oraz próbka serum do końcówek włosów A+E. Jest to typowy silikonowy zabezpieczacz do końcówek. Ma dobry skład, ładny zapach, dobrze wygładza włosy.



Maseczkę można kupić za ok.19zł w sklepach lub ok.10zł w promocji (uwaga- SuperPharm na teraz promocję, wszystkie maski i szampony Biowax za 13zł!)

Skład:


W składzie znajdziemy olej ze słodkich migdałów, lanolinę, glicerynę, ekstrakt z henny, cynamon i miód. Nie ma silikonów, pq, parabenów i alkoholu.

Skład serum dołączonego do opakowania:


 
W składzie silikony (w tym te zmywalne jedynie szamponem z SLES), olej sojowy, olej słonecznikowy, tytułowe witaminy A i E. Również nie ma alkoholu i parabenów.
Moim zdaniem ciężkoznywalne silikony nie są straszne, ponieważ lepiej chronią przed ciężkimi warunkami atmosferycznymi. Widzę, jaką poprawę cery odnotowuję po zabezpieczaniu się przed słońcem i zdaję sobie sprawę, że taką samą krzywdę promienie wyrządzają włosom.


Działanie:

Maska używana na każdy sposób ma dwie zasadnicze zalety- pięknie nabłyszcza włosy i nieco je usztywnia, dzięki czemu ładnie się kręcą i są odbite od nasady.

Solo jednak jest dla moich włosów zbyt lekka, ponieważ na drugi dzień czuję już suche końce, a włosy puszą się i nie bardzo chcą się układać. Musicie wiedzieć, że myję włosy co drugi dzień nie z powodu przetłuszczającej się skóry, ale z powodu bardzo wysuszonych włosów, które nie chcą się reaniować niczym innym niż porządną maską pod czepkiem i myciem.
Przypuszczam, że dla osób z nieco grubszymi włosami maska będzie strzałem w 10, ponieważ odżywi je, ale nie przeciąży.

Zmieszana z dociążającą odżywką (Nivea Long Repair lub Easy Straight)działa już lepiej, jednak pozostawia "tragedię dnia drugiego (lub trzeciego)" ;)

Najlepiej sprawdza się w saunie jako kompres. Włosy są mocno wygładzone i nie mam na co narzekać. Po tym odkryciu używałam jej już tylko do sauny, na której bywam dość często, ponieważ mam ją na siłowni.

Przy okazji testował ją sobie mój TŻ i bardzo się polubili. Uważa, że nawilża jego kłaczki i są bardziej miękkie. Teraz on z lubością zużywa maskę i planuje kupno następnego opakowania. Podoba mu się również zapach, który nie jest "typowo babski". Mój T ma krótkie, czarne włosy, wysokoporowate i trochę wysuszone od gum i past do układania.

Podsumowanie:

Pozostanę przy fenomenalnej odżywce Argan Macadamia Kokos (klik!), bije na głowę wersję do suchych włosów.  Jednak mój TŻ odkrył ulubioną maskę i tak mu się podoba, że nawet jej używa (facet! przecież to niesamowite, prawda?), więc coś w niej musi być ;)

Maskę testowałam w ramach współpracy z firmą L'Biotica. Fakt otrzymania produktów nie ma wpływu na wydźwięk moich recenzji. 

zapraszam do sklepu firmowego z wszystkimi produktami Biowax- http://www.galeriakosmetyki.pl/


Która wax'owa maska jest Waszym numerem jeden?

buziaki.
narvika :)

poniedziałek, 3 czerwca 2013

włosy w maju 2013- aktualizacja

Aktualizacja nieco spóźniona, niestety nie mogłam znaleźć żadnych chętnych do robienia moim włosom zdjęć, a napięty grafik dnia skutecznie pozbawiał mnie czasu na cokolwiek. No ale jak moje włosy spędziły maj? :)

Na zdjęciu widzę, że zdecydowanie przesadziłam z ilością oleju na końcówkach. Też to widzicie, prawda?:p

Maj był pierwszym miesiącem od roku w którym używałam produktów drogeryjnych z silikonami. Już wcześniej podejrzewałam, że moje włosy lubią oblepiacze i w tym miesiącu przekonałam się na dobre, że wiele straciłam nie odkrywając tego wcześniej.
Moje włosy były cały miesiąc bardzo błyszczące, miękkie, bardzo ładnie się kręciły i generalnie nie sprawiały większych problemów. 
Końcówki obcinałam gdzieś na początku miesiąca, dzisiaj nie mam ani jednej połamanej czy rozdwojonej. Myślę, że regularne stosowanie olejów wzmocniło włókna włosów na długości, a stare, nie pielęgnowane końce były po prostu do ścięcia. Cieszę się, że pozbyłam się wreszcie wszystkich przerzedzonych sucharów!

Czego używałam w maju?


1.Szampony:

- Garnier Avocado i Karite do włosów zniszczonych- bardzo fajny szampon z SLES. Bardzo dobrze się rozprowadza, zmywa wszystko co na włosy nałożę, jest wydajny. Pozostawia włosy miękkie, łatwe do rozczesania i ma piękny zapach.

- Biowax szampon do włosów blond- o nim już pisałam tutaj(klik!). Myślę, że nie kupie go ponownie, wolę wypróbować inne wersje z ciekawości. Jednak był dobrym szamponem.

- Alterra szampon z kofeiną- przypadkiem dostałam go od mamy. Pisałam o nim tutaj(klik!)

Jak widać nie do końca postawiłam na produkty mocno oczyszczające, zdecydowana większość miesiąca była z szamponem Biowax. Mam wrażenie, że mojej skórze głowy nie służy używanie mocniejszych detergentów co każde mycie.

2. Maski, odżywki:

- Biowax Argan, Macadamia, Kokos- mój absolutny hit! Więcej- klik!

- Nivea Long Repair, Nivea Moisture, Nivea Straight- wszystkie działają tak samo, moim zdaniem. Dociążają, poprawiają skręt, zmiękczają końce, nabłyszczają i pięknie pachną. Bardzo się polubiliśmy :)

- Biowax do włosów suchych- nie wykończyłam go jeszcze, ale na razie niespecjalnie mi się podoba.

-Wella Frizz Control- nie rozumiem tego fenomenu, ale odżywka na beznadziejny skład i zupełnie przeciwne działanie- świetnie nabłyszcza włosy, podkreśla skręt i przecudnie pachnie.

- Timotei Głęboki Brąz- kupiona ze względu na hennę w składzie i na prawdę boski zapach, używam jej jako  odżywki bez spłukiwania, jest bardzo lekka.

- Joanna z Apteczki Babuni balsam do włosów Miód i Mleko- średni produkt, ale wracam do niego ze względu na zapach. Jednak mam wrażenie, że dzięki alkoholowi izopropylowemu mam bardziej suche końce włosów, odstawiłam go z tego powodu zupełnie.

3. Inne:

- serum z olejkiem Arganowym Marion- jedwab do włosów o zapachu waty cukrowej. Bardzo fajny produkt. W duecie z kroplą oleju kokosowego zabezpieczał moje końcówki.

- Gliss Kur pianka i spray, pisałam o nich tutaj(klik!)

- maska Strapitz Sleek Line- używałam jej do sauny, fajnie działa, zmiękcza włosy, są miękkie, delikatne, ładnie pachną gumą balonową. Mimo wszystko nie kupiłabym jej ponownie, działanie moim zdaniem ma słabsze niż odżywki Garniera czy Wax'y.

- Joanna Rzepa- wcierka do skóry głowy, stosowałam ją zawsze po myciu. Przyrost satysfakcjonujący, bo ponad 2cm na miesiąc.

- Kapoor Kachli- jako suchy szampon od czasu do czasu, awaryjnie. Pisałam o nim tutaj(klik!)

- Farba L'Oreal Sublime Mousse beżowy blond- nadaje świetny, piaskowy kolor, zostaję przy niej i opiszę dokładnie wszystko w kolejnym poście!

4. Oleje

- Khadi- wcierany 3-4 razy w tygodniu na 1-8 godzin w skórę głowy. Na razie nie widzę nic ciekawego w jego zastosowaniu poza świetnym zapachem wasami do shushi :)) Myślę, że należy mu dać jeszcze czas.

- kokos, Vatika, olej winogronowy i oliwa z oliwek- na długość, działają podobnie, może Vatika nieco lepiej.

Olejowałam włosy rzadziej, średnio co dwa- trzy mycia. Wychodzi im to na dobre, bo mają więcej objętości.

Porównanie kwiecień- maj:


Wydaje mi się, że cośtam widać, że urosły. Ale możliwe, że tak mi się wydaje, bo widziałam odrost. Na pewno bardziej się błyszczą, co mnie niesamowicie cieszy :)

Przy okazji bardzo miło jest mi obwieścić, że w poprzednim tygodniu rozpoczęłam kurs fryzjerski! Mam nadzieję, że dowiem się więcej profesjonalnych faktów na tematy włosowe, dzięki czemu będę mogła ciekawej dla Was pisać. Niedługo może coś poprzepisuję co ciekawszego z kursowej książki :)

A jak maja się Wasze włosy po maju?

buziaki,
narvika :)

You might also like:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...