środa, 31 października 2012

włosy w październiku- aktualizacja

Październik minął mi wybitnie szybko. Pod względem pielęgnacji był to miesiąc zmian- nigdy wcześniej nie byłam prostowłosa!Ten fakt niesamowicie zmotywował mnie do pielęgnacji- zawsze chciałam mieć proste włosy i nareszcie moje marzenie się spełniło. Z tego powodu objawił się u mnie ogromny entuzjazm, z jakim nakładam wszelkie maski i oleje.

 Od lewej: 30 września, 10 października (po encanto), 30 października. 

Ciężko ocenić przyrost, ponieważ włosy zostały wyprostowane i podcięte. Od 30 września uzyskałam 2cm odrostu, co uważam za bardzo dobry wynik!


Czego używałam w październiku?


Wszystkie powyższe kosmetyki mają już recenzje, a post zbiorczy pojawił się tutaj(klik!)

Moją uwagę zwrócił Seboradin z żeń-szeniem, któremu zawdzięczam 2cm przyrostu w tym miesiącu. Moje włosy standardowo rosną ok.1cm miesięcznie,  więc Seboradin poprawił wynik o 100%. 
Jestem pewna, że ta wcierka jest "współwinna" przyrostu, na spółkę z MegaKrzemem i drożdżami, którymi kurację rozpoczęłam w tym miesiącu.

Półprodukty również nie zmieniły się od września- kwas hialuronowy, elastyna + kolagen, zatężony aloes, spirulina, witaminy all-in-one, cysteina i domowe- jogurt naturalny, miód, żółtko jajek. Wszystkie dodaję właściwie wyłącznie do masek przed lub po myciu.


Oleje:

W październiku postawiłam na oleje naturalne, bez mieszanek, oliwek i olejków typowo włosowych. Używałam:

- oliwy z oliwek- w małej ilości to jeden z moich ulubionych zmiękczaczy, jednak często mam problem ze zmyciem jej z włosów
- oleju sezamowego- mój faworyt w nabłyszczaniu włosów, jest bezkonkurencyjny! Jednak ma tak mocny zapach, że mój TŻ wydał zakaz używania go w jego obecności, co mocno komplikuje sprawę- widzimy się praktycznie cały czas i ciężko znaleźć lukę na.. sezam ;)
- oleju macadamia- pisałam o nim tutaj (klik!)
- oleju kokosowego- uwielbiam go za zapach, jest ze mną od bardzo, bardzo dawna


Suplementy:

W ramach suplementacji rozpoczęłam kurację MegaKrzemem i drożdżami. MegaKrzem chyba polubiłam, ale potestuję go jeszcze trochę. O drożdżach napiszę w najbliższym tygodniu.



Podsumowanie:

Proste włosy wydają się dłuższe i cięższe, co uświadamia mi, że jednak coś tam wyrosło ;)
Pielęgnacja jest łatwiejsza, bez problemu je rozczesuję, wiązanie nie zmienia ich faktury więc mogę częściej je związywać. Skręt nie rozprostowuje się od razu po myciu, dzięki czemu mogę je myć co dwa- trzy dni i zawsze wyglądają dobrze. Zmiany dotyczą również koloru, który szybko się wypłukał i zrobił się ciemniejszy, jednak nadal mi się podoba.
Po każdym myciu włosy schną naturalnie i bez stylizacji i czesania wysychają proste, ale w taki naturalny, puszysty sposób. Wyglądają jakby od zawsze były proste :D 

Przy okazji po trzech tygodniach od encanto zyskały nieco objętości i końcówki nie wyglądają tak tragicznie.Mam jednak świadomość, że kiedyś będę musiała je ściąć, jednak chcę poczekać żeby nie zostać z całkiem krótki włosami.

Mam nadzieję, że na prostych włosach będzie bardziej widać przyrost, ponieważ zdjęcia z widoczną różnicą niesamowicie mnie motywują :))

Na zdjęciu włosy wysuszone naturalne


Jakiś czas temu zostałam oTAGowana zabawą "Listopad miesiącem SPA dla włosów"  przez Basię z bloga Kosmetyki Natury(klik!)  Bardzo dziękuję! :)

Zasady:
" Będziemy dopieszczać nasze włosy i skalp za pomocą naturalnych,domowych środków minimum raz w tygodniu.Szalejemy z maseczkami,odżywkami,płukankami,wcierkami etc.

W grę wchodzą:

  • oliwa z oliwek,olejek rycynowy i inne
  • ocet jabłkowy
  • gliceryna
  • jajka
  • miód
  • czarna rzepa
  • cebula
  • banan
  • awokado 
  • aloes
  • majonez
  • jogurt naturalny
  • zioła
  • algi 
I wszelkie inne domowe produkty znalezione w kuchni :D ! 
Zdaję sobie sprawę, że przecież wszystkie Włosomaniaczki używają bardzo chętnie naturalnych produktów,ale są takie tygodnie,kiedy stosujemy w większości gotowe preparaty.Wróćmy więc w listopadzie do Matki Natury :)"

Często stosuję maseczki z naturalnych produktów, jednak faktycznie rzadko o nich piszę. Plan na listopad- więcej nakładać i więcej pisać o dobrach natury idealnych do odżywienia włosów! :)

Jak minął Wasz włosowy październik?

buziaki,
narvika :)

kosmetologia (3)- pielęgnacja cery suchej

W poprzednim, pierwszym odcinku (klik!) omawiałam występujące typy cer oraz wyszczególniłam ich charakterystyczne cechy dzięki którym możemy zdefiniować swoją cerę. W kolejnych odcinkach będę opisywała przykładową pielęgnację każdego typu, a dopiero po tych wytycznych przejdę do składników aktywnych.
Dzisiaj czeka nas pielęgnacja cery suchej.

 http://itsybitsysteps.com

Na zdjęciu jedna z najsłynniejszych i najpiękniejszych posiadaczek cery suchej- Miranda Kerr. Jej pielęgnacja opiera się na możliwym wykluczeniu wody, stosowaniu toników owocowych i ziołowych (hydrolatów?) oraz na zdrowej diecie. Miranda jest ogromną fanką zdrowego, ekologicznego jedzenia, część produktów hoduje we własnym ogrodzie.
Trzeba przyznać jej rację- "jesteśmy tym co jemy" i nawet najlepsza pielęgnacja nie będzie nic warta bez odpowiedniej diety!


Dlaczego cera sucha jest sucha?

Skóra sucha z natury produkuje małe ilości łoju, często niewystarczające do wytworzenia naturalnej bariery ochronnej skóry. Głównym zadaniem w pielęgnacji powinno być wspomaganie efektywności tej warstwy, normalizacja "w górę" produkcji łoju, zatrzymanie stale "uciekającej" z naskórka wody oraz ochrona, z którą skóra sama nie daje sobie rady


Zagrożenia związane z nieprawidłową pielęgnacją 

Nieprawidłowo pielęgnowana skóra sucha często się łuszczy, piecze, właścicielki skarżą się na ściągnięcie i nieestetyczny wygląd skóry. Wysuszona skóra jest matowa, pozbawiona blasku, o szarawym zabarwieniu.  Nieprawidłowa pielęgnacja odbija się już po 25 roku życia przyspieszonym powstawaniem zmarszczek, "sieci" wokół oczu i ust, niezdrowym, cienkim i "papierowym" wyglądem cery.
Skóra sucha starzeje się najszybciej, więc o ochronę powinno dbać się jak najwcześniej.


Czego nie powinno się fundować cerze suchej?

- częstego kontaktu z mydłami i detergentami, które zmieniają pH skóry, pozbawiają jej ochronnej warstewki tłuszczy i agresywnie wymywają "do zera" naskórek,

- kąpieli w twardej wodzie- w ogóle moczenie twarzy wodą można ograniczyć do raz dziennie/ raz na dwa dni- jeśli skóra dobrze znosi toniki hydrolaty lub micele,

- kosmetyków na bazie soli lub alkoholu (najczęściej znajdziemy takowe w tonikach, żelach, kremach matujących, podróbkach kremów BB, podkładach i pudrach do cery mieszanej/suchej, mgiełkach do twarzy, mieszankach 'ala woda termalna, itd),

- agresywnych peelingów czy to kwasowych czy mechanicznych- skóra sucha jest cienka i nie potrzebuje przysłowiowej ryżowej szczotki ;)

- kosmetyków z dużą zawartością mączek matujących, skrobi, innych "mąkopodobnych" stosowanych w pudrach. Podobno do cery suchej lepiej sprawdzają się musy i kremy zamiast pudrów, ale z doświadczenia wiem, że to kwestia indywidualna.


Co powinno się stosować w pielęgnacji cery suchej?

- preparaty uzupełniające warstwę tłuszczową- czyli inaczej mówiąc olejki. Może być do delikatne OCM, kilka kropel oleju dodane do kremu lub po prostu olej zamiast kremu na noc co jakiś czas. Oleje również dobieramy do cery suchej (np. migdałowy, jojoba, oliwa z oliwek),

- żele/pianki/cokolwiek do mycia powinno zawierać wyciągi nawilżające, natłuszczające lub obydwa na raz. (np. wyciągu z owsa, aloesu),

- peeling łączyć z nawilżaczami i natłuszczaczami, unikać ostrych mechanicznych wersji tego zabiegu. Idealnie będzie się sprawdzać delikatna ściereczka z mikrofibry, łagodny kwas co jakiś czas (np. migdałowy). Peelingi stosujemy co jeden- trzy tygodnie w zależności od preferencji skóry- tak, aby mogła się każdorazowo odbudować,

- używać emulsji nawilżających w kombinacji wielonasycone kw.tłuszczowe + ceramidy + cholesterol,

- stosowanie emulsji woda + olej (np. jako toniku woda + lekki olejek- migdałowy, jojoba, ryżowy..),

- dbać o uwodnienie i elastyczność skóry- m.in. za pomocą ceramidów, witamin, kwasu hialuronowego, alg morskich,

- filtry! Jako podstawa pielęgnacji każdego typu skóry powinny być oczywistą podstawą, jednak w Polsce nadal pokutuje pogląd na temat zbawiennego wpływu witaminy D na organizm.
Moim zdaniem (oraz zdaniem wielu lekarzy i ekspertów) organizm niekoniecznie potrzebuje witaminy D pobierać akurat przez twarz, a zasuszone na papirusy panie lubujące się w kąpielach słonecznych w młodości są żywym dowodem na niesłuszność tej tezy.
Filtry stosujemy codziennie!

- masaż- skórą sucha często wygląda niezdrowo- jest blada i bez życia. Delikatne rozmasowanie jej podczas mycia czy nakładania kremu nada jej zdrowy koloryt, poprawi ukrwienie i elastyczność skóry. Jak wykonać taki masaż znajdziecie na youtube, każda delikatna wersja powinna działać,

- pielęgnację zimą opisywałam w części 2(klik!)


Czy właścicielki cer suchych chciałby dopisać coś jeszcze do listy? Zapraszam! :)

buziaki,
narvika :)

poniedziałek, 29 października 2012

kosmetologia (2) - pielęgnacja cery zimą- ekstremalnie

Po publikacji części pierwszej o typach cer(klik!) pojawiły się prośby o wpis na temat pielęgnacji zimą. Jako że zimą warunki nie pozwalają na zbyt dużo pielęgnacja opiera się na takich samych zasadach dla każdego typu skóry.
Dzisiaj wytypuję największe pielęgnacyjne błędy zimą i postaram się je poprawić. Zapraszam! :)


Wiele razy na stokach czy przystankach autobusowych widzę zupełnie bezsensowne zachowania,tutaj zdecydowana czołówka:

- smarowanie się kremem już na stoku/ na dworze/ dokładanie nivea soft na przystanku- mokra warstwa szybko obniża swoją temperaturę, co efektywnie "rozsadza" komórki skóry pod feralnym kremem. Smarujemy się w domu i czekamy aż wszystko się wchłonie, a potem wyruszamy na mroźne spacery czy zabawy. Ta sama plaga dotyczy również dłoni ;)

- używanie kremów do opalania w wersjach "letnich" - kremy te są przeznaczone na wyższe temperatury, są wykonane na bazie wody, która przy niskich temperaturach porządnie daje popalić skórze.

- to samo tyczy się zwykłych kremów o lekkiej, beztłuszczowej i lejącej się formule. Zimą używamy kremów przeznaczonych na zimę! Silikony zawarte powszechnie w tych preparatach ochronią Waszą skórę w najcięższych warunkach, nie trzeba się ich bać

- używanie niskich filtrów, zwłaszcza w górach, co skutkuje pięknym "burakiem" po weekendzie na nartach. Słońce odbija się od śniegu i podwójnie mocno niszczy skórę. SPF50+ to minimum w każde góry, ponieważ nawet w najniższych, polskich górach promienie świecą mocniej, na stokach zazwyczaj wybieramy słoneczne miejsca a nie zacienione, a do tego wszędzie bielutki śnieg. Na wyjazd w wyższe góry powinien wystarczyć dobry zimowy krem (np.FlosLek Extreme zimowy z SPF50+), na miejscu polecam czarne kremy PizzBuin.

- smarowanie twarzy pomadkami ochronnymi- zabieg zupełnie przeze mnie nie zrozumiany. Pomadka nie nadaje się do twarzy, ponieważ może zapychać, uczulać, nadmiernie natłuszczać i utrzymywać skórę cały czas wilgotną. Do tego twarz błyszczy się jak nie wiem co, zupełnie nieudany pomysł według mnie ;)

- unikanie smarowania się czymkolwiek- dotyczy zazwyczaj facetów, leniuchów oraz właścicielek "pancernej" cery suchej. Tłumaczenie "że zapycha  i wszystko jest za ciężkie"- wystarczy na noc nałożyć lekką emulsję, mieszankę oleju z wodą lub po prostu zostawić twarz samą sobie, jeśli to konieczne, ale na dzień obowiązkowo musi być zabezpieczenie dla każdej cery- krem w zimie to jak kurtka i szalik- bez dałoby się chodzić, ale byłoby mało przyjemnie. Cerze również nie jest przyjemnie, wierzcie mi ;)

- nakładanie na nos i usta chustek, scarfów, szalików... Jest to zwyczaj freeriderów i alpinistów. Podczas huraganowego wiatru czy zjazdu w puszystym śniegu można dosłownie utopić się wdychając drobinki wody, stąd materiał zatrzymujący pył. Niestety efektem ubocznym tego procederu są lekkie lub cięższe odmrożenia, odparzenia, zapalenia skóry, podrażnienia i generalnie rzecz mówiąc szkoła przetrwania dla skóry.
Alpiniści i freeriderzy i tak mają większe zmartwienia, ale jeśli nie musicie nie wdychajcie ciepłej, mokrej pary i nie narażajcie się na poważne uszkodzenia skóry.
Zwyczaj ten zazwyczaj dotyczy matek zakrywającym dzieciakom buzie na stoku, a przecież szalik czy cokolwiek to jest na buzi jest natychmiast mokre i nieprzyjemne! Jest to jedna z najgorszych przypadłości i problemów instruktorów sportów zimowych- jak dzieciakowi pozamieniać ubrania jak już go tak spakują..;)

-rozcieranie policzków rękawiczkami/szalikami/ czym popadnie- nie powinno naciągać się twarzy, a już na pewno zmarzniętej twarzy, ponieważ jest ona wtedy bardziej podatna na uszkodzenia. Lepiej zostawić lodowate policzki w spokoju, same dojdą do siebie kiedy wrócicie do domu. Rozcieranie zmarzniętej, podrażnionej skóry to pierwszy krok do doczekania się popękanych naczyniek i jeszcze większego podrażnienia.

- nacieranie siebie śniegiem dla zabawy- jak wiadomo śnieg nie bywa zbyt czysty, zwłaszcza w mieście, a gdyby w tej mieszance nie było śniegu na pewno nie chciałybyście nacierać się brudem, kurzem, resztkami spalin i olei samochodowych 

tyle przychodzi mi na myśl ,ale pewnie za jakiś czas będzie kolejny odcinek na temat zimowej pielęgnacji. W kolejnych częściach "kosmetologi" zajmę się dopasowaniem do typów cer odpowiedniej pielęgnacji :)


Popełniacie któreś z tych "grzechów"? :)

buziaki,
narvika :)

niedziela, 28 października 2012

Wax Kamille od Pilomax'u- recenzja

Cały październik miałam okazję testować maskę Wax Kamille marki Pilomax. Pokładałam duże nadzieje w tej znanej i lubianej w blogosferze masce, dzięki czemu w efekcie  byłam nią mocno rozczarowana. No ale od początku :)


Cena i dostępność:  

Dostępność oceniam na słabą- maskę można kupić wyłącznie w aptekach i to nie wszystkich, w niektórych nawet o niej nie słyszeli. Jeszcze na Helu kupiłam w aptece najmniejszą pojemność maseczki (240g) za 24zł. Jak zauważyłam po fakcie cena normalnej wielkości słoiczka (480g) waha się od 21 do 30zł- zdecydowanie przepłaciłam.

Konsystencja i zapach: 

Produkt ma zwartą, troszkę budyniowatą konsystencję i jasny, nieco kremowy kolor. Nazwa "wax" idealnie oddaje konsystencję. Pachnie nieprzyjemnie, czymś chemicznym i syntetycznym- w zamiarze chyba miał być to rumianek, a wyszło jak wyszło. Zapach jest niewyczuwalny po spłukaniu na włosach. Produkt jest zapakowany w wygodny w obsłudze słoiczek, z którego bez problemu można wyciągnąć ją do ostatniej kropli.

Skład: 

Aqua, Cetearyl Alcohol, Behentrimonium Chloride, Panthenol, Parfum, Hydrolyzed Keratin, Equisetum Arvense Extract, Anthemis Nobilis Flower Extract, Lawsonia Inermis extract, Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerin, DMDM Hydantoin, Lillicum Verum Fruit Oil, Citrus Aurantium Bergamia Fruit Oil, Citrus Aurantium Dulcis Peel Oil, Styrax benzoin, Hexyl Cinnamal, Butylphenyl Methylpropional, Cl 19140

Skład nie powala swoją świetnością, ekstrakty (keratyna, henna, rumianek, panthenol) faktycznie są, jakieś owocowe ekstrakty również krążą gdzieś pod koniec. Wszystko okraszone konserwantem uważanym za składnik drażniący.

Działanie i wydajność:

Maski używałam co drugie mycie (czyli dwa- trzy razy w tygodniu) i zużywana w ten sposób starczyła na równiutki miesiąc, co czyni z niej wydajny produkt (pamiętajcie, że piszę o mniejszym słoiczku).

Zawsze trzymałam ją pod czepkiem i ręcznikiem 30-40 minut. 

Moje włosy po niej były takie same jak po użyciu samego szamponu- maska nie nabłyszcza, nie zmiękcza, może troszeczkę ułatwia rozczesywanie, jednak to nie jest zadania maski tylko odżywki, prawda?

W połowie miesiąca miałam jej już dosyć, zaczęłam mieszać z półproduktami i tutaj trafiłam w dziesiątkę. W połączeniu z 1/2 łyżeczki spiruliny miałam lekkie i bardzo błyszczące włosy, a  z dodatkiem 3-4 kropel oleju arganowego były dodatkowo elastyczne i całkiem miękkie.
Jednak w każdej wersji nie mogłam się pozbyć efektu zbyt lekkich i nieco sztywnych włosów, więc niespecjalnie spodobała mi się ta maska i na pewno nie kupie jej ponownie.

Miałyście jakieś doświadczenia z tą maską?

buziaki,
narvika :)

piątek, 26 października 2012

Olej macadamia

Prze cały wrzesień miałam okazję używać oleju z orzechów macadamia. Była to wersja nierafinowana, którą kupiłam w sklepie Zrób Sobie Krem.



Pochodzenie:

Macadamia to duże, wiecznie zielone drzewa rosnące w ciepłym, wilgotnym klimacie. Największe skupiska tych drzew i większość światowych zbiorów orzechów pochodzi z Nowej Zelandii, Australii oraz Hawajów.

Orzechy macadamia posiadają bardzo twardą i odporną na próby ściągnięcia łupinę. Do otwarcia jej używa się specjalnego, haczykowatego nożyka, który dostaniecie jako dodatek do opakowania jeśli będziecie miały szczęście. Łupiny mogą być jasno lub ciemnobrązowe, niedojrzałe orzechy są zielone.

Olej otrzymuje się z wytłaczania orzechów na zimno lub gorąco. Olej występuje w postaci rafinowanej (bezzapachowej), nierafinowanej (najczęstsza, dość trwała i pięknie pachnąca orzechami wersja) oraz mieszanka z parafiną (często w kosmetykach).



Na Hawajach jest nawet park narodowy o nazwie "Volcano National Park Odyssey & Macadamia Nut Factor". Główną atrakcją parku jest mnogość drzew macadamia, przekąski, słodycze, ciastka i dania z głównym udziałem tych orzechów oraz wszędobylskie, zwisające kiście macadamii. Tutaj parę zdjęć:




macnutfarm.com
 

Właściwości:

Olej macadamia to olej jednonasycony, czyli odpowiedni dla wysokoporowatych włosów. Odżywia, obciąża i nabłyszcza włosy. Jest to olej nieschnący. 

"Olej macadamia, ze względu na swoje właściwości regeneracyjne, natłuszczające i wygładzające, szczególnie polecany jest do pielęgnacji cery wrażliwej, delikatnej, a także kruchych, słabych i łamliwych włosów. Zawiera kwasy omega, lecytynę i nienasycone kwasy tłuszczowe, takie jak kwas oleinowy (57%), które chronią skórę przed przedwczesnym starzeniem. Jest także bogaty w witaminy (A, B, E) oraz składniki mineralne. Doskonale zmiękcza i uelastycznia skórę nadając jej aksamitną gładkość. Zawiera naturalne filtry UV chroniące przed poparzeniem. Łagodzi podrażnienia posłoneczne."
 bogutynmlyn.pl/go/_info/?id=2428
 Olej jest jasnożółtej barwy, klarowny, czysty, płynny. Pięknie pachnie, jeśli któraś z Was jadła już orzechy macadamii- to ten sam zapach. Świeży, delikatnie orzechowy, na prawdę piękny!




Moja opinia:

Jest to jeden z moich ulubionych olejków. Mała, bo tylko 30ml buteleczka wystarczyła mi na miesiąc stosowania dwa razy w tygodniu, olej jest delikatny, leciutki, łatwo nakłada się na włosy i jest bardzo wydajny.
Spłukuje się łagodnym szamponem za pierwszym razem, a włosy pozostają błyszczące, bardzo miękkie i jedwabiste. Nadaje efekt ciężkich, mięsistych włosów, jeśli któraś z Was chce uniknąć obciążenia włosów to nie jest właściwy olej. 

Parę kropelek do maski działa cuda, jednak bardzo łatwo zrobić sobie z wlosów smalec dodając ten olej do maski po myciu.

Jak na razie to mój ulubieniec, już szykuję fundusze na większe opakowanie. Uwielbiam zapach tych orzechów, ponieważ kojarzy mi się z ciepłym morzem i wakacjami, a dzięki temu olejkowi mam nie tylko piękne włosy, ale również cudny, wakacyjny zapach na nich.

10/10 punktów!


A co Wy myślicie o macadamii?

buziaki,
narvika :)

środa, 24 października 2012

kosmetologia- typy skóry (1)

Nareszcie obiecywany od dawna początek serii o kosmetologii! W pierwszej części dowiecie się jakie typy cery wyróżniamy u kobiet. Cery mężczyzn są podobne, aczkolwiek często występują u nich inne charakterystyki w porównaniu do cer kobiecych.




1. Skóra normalna

Jest gładka, jędrna, napięta, dobrze odżywiona, o różowawym, zdrowym zabarwieniu. Odpowiednio reaguje na wodę czy mydła, nie są na niej widoczne rozszerzone pory, naczynia krwionośne i zaskórniki. Nie tworzą się stany zapalne, grudki czy inne formy tego typu. Innymi słowy to cera idealna ;)
Taka cera występuje aktualnie wyłącznie u dzieci do okresu pokwitania.


2.Skóra sucha

Jest cienka, mało elastyczna, o jasnym zabarwieniu. Naczyńka krwionośne moga być widoczne i powiększone, może się łuszczyć, łatwo podrażniać i czerwienić. Żle reaguje na wodę i mydło- pojawia się uczucie pieczenia, ściągnięcia, mogą wystąpić podrażnienia, wysypka i zaczerwienienie. Podobne efekty możemy wywołać warunkami atmosferycznymi lub nieodpowiednio dobranymi kosmetykami. Skóra sprawia wrażenie delikatnej, cieniutkiej, bardzo miękkiej lub odwrotnie- skłonnej do szorstkości i łuszczenia się. Opalenizna trzyma się na niej stosunkowo krótko, a stan po opalaniu jest obkupiony zaczerwienieniem i bolesnością skóry.
Naturalny łój jest prawie niewyczuwalny przy teście z chusteczką/bibułką (nie nakładamy kremu po umyciu twarzy i idziemy spać. Rano przykładamy chusteczkę i sprawdzamy czy cokolwiek da się na niej odczuć lub przykładamy palec i sprawdzamy przeciągając nim po cerze)


3. Skora tłusta

Jest dość gruba, często błyszcząca. Kolor najczęściej szary, żółty lub szarawo- żółty. Widoczne są na niej ujścia gruczołów łojowych, często tworzą się zaskórniki, stany zapalne, grudki. Dobrze reaguje na wodę, mydło i czynniki atmosferyczne. Większą rolę od czynników zewnętrznych odgrywają wewnętrzne- cera źle reaguje na ostre potrawy, cukier, stres, niedobór snu. Cera w wieku dojrzałym zazwyczaj wygląda lepiej niż cera sucha.
Naturalny łój jest mocno wyczuwalny, często problematyczne staje się utrzymanie makijażu na cerze tłustej- podkłady, pudry, cienie "zjeżdżają" po warstwie łoju. Skóra szybko zaczyna się błyszczeć nawet po zmatowieniu odpowiednimi kosmetykami, a utrzymanie zdrowego wyglądu wymaga częstych poprawek. W teście z chusteczką oczywiście łój jest wyczuwalny, może byc nawet widoczny.


4.Skóra mieszana

To połączenie skóry suchej z tłustą. Zazwyczaj sfera tłusta obejmuje tzw. "strefę T" ciągnącą się przez czoło do nosa i brody, tworzącą literę "T". Występują również inne kombinacje, ale pozostają rzadkością.


5.Skóra wrażliwa

Tzw "niewidoczna dermatoza". Skóra wrażliwa może być nabyta lub uwarunkowana genetycznie. Zazwyczaj występuje wraz z cerą suchą, cienką, płytko unaczynioną i alergiczną. W przypadku uwarunkowania genetycznego jej reakcje zależą od cyklu miesięcznego i stanu zdrowia właścicielki.  Jest podatna na alergie, podrażnienia, objawy kłucia i pieczenia. Oczywiście na mydło i wodę reaguje bardzo źle.
Jest to najtrudniejsza w pielęgnacji cera.


6.Skóra naczyniowa

Może być powiązana z każdym powyższym typem, jednak najczęsciej towarzyszy jej skóra sucha i wrażliwa, a co za tym idzie cienka, płytko unaczyniona. Rozpoznamy ją po czerwonawych lub fioletowych "pajączkach" z naczyniek krwionośnych.
Skóra naczyniowa może być uwarunkowana genetycznie lub być zasługą środowiska, w jakim przyszło nam żyć.


Oczywiście każda z nas może doprosić się danego typu skóry dzięki nieodpowiedniej pielęgnacji. Często słyszy się o posiadaczce cery suchej, która ładuje w nią krem cztery razy dziennie, myje tylko mleczkiem do demakijażu a na noc nakłada gęsty olej. Taką stłamszoną cerę określa jako tłustą, chociaż jest to skóra sucha.
I odwrotnie- posiadaczki cery tłustej często męczą ja mydłem i alkoholem w tonikach antytrądzikowych, a przy takiej pielęgnacji cera szybko staje się sucha, zmęczona i cienka.

W ekstremalnych przypadkach (np. peelingi szczoteczką do zębów!) można dorobić się cery silnie podrażnionej, wrażliwej, alergicznej czy nawet wyciągnąć naczynia krwionośne nieco wyżej. Wszystko zależy od Was!

Aby przekonać się jaką cerę na prawdę mamy w razie wątpliwości proponuję przerzucić się na jakiś czas na plan minimalny- wykluczając oblepiacze i silne detergenty. Pozwolić swojej cerze powiedzieć jaka właściwie jest :)

W następnych odcinkach postaramy się do każdej cery dobrać odpowiednie składniki aktywne, produkty, pielęgnację i tok myślenia :)

A jaką  Wy macie cerę? 

buziaki,
narvika :)

wtorek, 23 października 2012

TAGowo- "moje włosy w pigułce" i "moje blogowe sekrety"

Zostałam wczoraj podwójnie oTAGowana- przez Rudą Hennę z bloga rudahenna.blogspot.com(klik!) oraz przez Weegirl z bloga jakzapuscicwlosy.blogspot.com(klik!) - bardzo dziękuję dziewczyny! :)

Zaczniemy od Rudej Henny i TAGa " moje włosy w pigułce"



Zasady: odpowiedzieć na 13 pytań, otagować 5 osób (oczywiście je o tym poinformować), podziękować nominującemu blogerowi u niego na blogu.

Pytania:


1. Twój naturalny kolor włosów:
Taki jaki widziałyście przez połowę życia bloga- dziwny, rudawy ciemny blond z rudym połyskiem. Kojarzył mi się z musztardą, był inny latem i zimą oraz kompletnie nie pasował do mojej cery. Natura nie wymyśliła zbyt dobrze mojego naturalnego koloru ;)

2. Twój obecny kolor włosów:
Farbowańce. Cały czas staram się uzyskać średni, chłodny w tonacji blond, ale cały czas pozostaję przy jasnym, miodowym odcieniu. 

3. Aktualna długość Twoich włosów:
Dokładnie 42-45cm mierzone na pasemkach.Wyprostowane sięgają do zapięcia stanika.

4. Długość na jaką chciałabyś zapuścić włosy:
Chciałabym mieć pomiędzy 65 a 75cm, czyli w moim przypadku włosy sięgałyby do początku pupy. Marzenia ;)


5. Jak często podcinasz końcówki?
Zazwyczaj trzy- cztery razy w roku, a czas ich podcinania rozkłada się zależnie od sezonu- po pobycie nad morzem czy dłuższym siedzeniem w czapce i kasku na stoku podcinam to co udało mi się zniszczyć.


6. Twoje włosy są proste falowane czy kręcone?
Naturalnie są kręcone, jednak skręt jest mocno nieregularny. Obecnie cieszę się efektami prostowania, które dało mi prościutkie włosy na jakieś 3-6 miesięcy.


7. Jaką porowatość mają Twoje włosy?
Całość ma porowatość niską lub normalną, końce zawsze są zniszczone i są porowatości wysokiej, widać różnicę nawet w ich fakturze. Aktualnie, po prostowaniu, ciężko jest mi cokolwiek stwierdzić, ponieważ włosy wyglądają na idealnie zdrowe.



8. Jakie są Twoje włosy (np. normalne, przetłuszczające się, suche itd.) ?

Moje włosy są suche, jak to bywa z większością kręconych włosów. Skóra głowy jest raczej normalna, nie mam z nią żadnych problemów.


9. Jak wygląda Twój codzienny rytuał pielęgnacyjny?
Włosy myję co drugi dzień łagodnym szamponem lub innym myjadłem (ostatnio to balsam do kąpieli dla mam Babydream). Przed myciem zawsze nakładam olej na 1-8godzin zależnie od możliwości, a po myciu nakładam maskę lub odżywkę pod foliowy czepek i biorę zwykły prysznic lub kąpiel.
Włosy spłukuję i myję w letniej wodzie.


10. Czego nie lubią Twoje włosy (np. wiatru, silikonów itp. - wszystko co przyjdzie Ci do głowy) ?
Nie znoszą gorącej wody. Po gorącym płukaniu czy saunie są puchate, zmęczone i szybko się przetłuszczają.


11. Co lubią Twoje włosy (np. olejowanie, długie spacery przy blasku księżyca itp. - wszystko co Ci przyjdzie do głowy) ?
Spacery w blasku księżyca na włosy? Tak o tym jeszcze nie myślałam :D Uwielbiają o.arganowy, spirulinę i odżywkę Garnier Avocado.

12. Jaka jest Twoja ulubiona fryzura?
Najczęściej czeszę się w wyższego lub niższego kucyka, raz z przedziałkiem a raz bez. Poza tym najbardziej podobam się sobie w rozpuszczonych włosach, a mój TŻ lubi dwa warkoczyki, w których wyglądam przekomicznie ;)  


13. Gdyby Twoje włosy umiały mówić, co by powiedziały?
Ciekawe pytanie. Myślę, że wygarnęły by mi moczenie ich w słonej wodzie, tłamszenie w kaskach wszelkiego rodzaju i swoją niechęć do farbowania. A może byłyby też zadowolone z tego jak je traktuję? Mam nadzieję, że tak.


+ od kiedy stosujesz świadomą pielęgnację włosów? (pytanie opcjonalne)
Już prawie rok, bo od 30 listopada 2011 :)


TAG przekazuję: Artson z bloga artsonki.blogspot.com



I kolejny TAG od Weegirl "Moje blogowe sekrety":


 ZASADY:
1. Zamieść baner w poście odpowiadającym na tag.
2. Napisz, kto Cię otagował i zamieść zasady z zabawy.
3. Opowiedz na wszystkie pytania.
4. Zaproś do zabawy 5 innych blogerek.

Pytania:

1. Ile czasu prowadzisz bloga i jak często publikujesz posty?
Pierwszy post na blogu pojawił się 11 kwietnia 2012 roku. Od tego czasu powstało 86 postów wliczając dzisiejszy. Zazwyczaj wychodzi mi 2-4 posty tygodniowo, chociaż pracuję nad zwiększeniem tej liczby i dodawaniem notek częściej.


2. Ile razy dziennie zaglądasz na bloga i czy robisz to w pierwszej kolejności?
Na swoje nieszczęście mam nielimitowany Internet w komórce, więc na blogu jestem często. Nawet będąc na wyspach Mewich Rewach sprawdzałam co ciekawego piszecie w komentarzach, a wyspy te są pośrodku zatoki Puckiej! :))


3. Czy Twoja rodzina i znajomi wiedzą o tym, że prowadzisz bloga?
 Wiedzą i traktują bloga jak wytchnienie. Przynajmniej teraz nie zamęczam ich moimi odkryciami, planami i statystykami włosowymi- mają święty spokój, a ja mam Was :)


4. Posty jakiego typu najbardziej interesują Cię u innych blogerek?
Najchętniej czytam nieszablonowe posty, które motywują mnie do pielęgnacji włosów, skóry czy kondycji. O pomysłach na jakie ja bym nie wpadła, zakręconych rozwiązaniach- o tym, co poszerza moją wiedzę i perspektywę postrzegania różnych czynności czy produktów.


5. Czy zazdrościsz czasem blogerkom?
Oczywiście. Chociaż u mnie zazdrość innym dziewczynom przybiera postać raczej chęci przejęcia danych rzeczy, o które jestem zazdrosna- dążę do tak pięknych włosów jak Weegirl, cery AlinyRose czy figury Paryski :)
Poza tym często jestem pod wrażeniem języka, grafiki i przygotowania zdjęć do postów, często zazdroszczę przepięknych fotek, ciekawych artykułów i na języka na wysokim poziomie.


6. Czy zdarzyło Ci się kupić jakiś kosmetyk tylko po to, by móc go zrecenzować na swoim blogu?
W sklepie często biorę coś nowego żeby podzielić się z Wami moimi przemyśleniami na ten temat- motywujecie mnie do zmian kosmetyków zamiast kupowania tego samego, sprawdzonego produktu.


7. Czy pod wpływem blogów urodowych kupujesz więcej kosmetyków, a co za tym idzie, wydajesz więcej pieniędzy?
Czasami, chyba jak każda z nas. Chociaż oglądanie postów zakupowych w części zaspokaja moją miłość do zakupów!


8. Co blogowanie zmieniło w Twoim życiu.
Jestem bardziej zorganizowana, dużo więcej i chętniej przyglądam się moim nawykom pielęgnacyjnym, żywieniowym i zdrowotnym. Zwracam większą uwagę na aspekty, które nie były dla mnie tak wyraźne wcześniej. Przeglądając Wasze blogi zauważyłam, ile tracę na moim zwyczajowym rozgardiaszu i braku jakiejkolwiek organizacji, a Wy napędzacie mnie do zmian.


9. Skąd czerpiesz pomysły na nowe posty?
Mam wiecznie ustaloną listę postów, w międzyczasie dochodzą TAGi, aktualizacje, nowe pomysły i tak zawsze mam milion postów do wrzucenia, ale niestety mniej czasu na ich pisanie i przygotowywanie. Pomysły na pewno mi się nie skończą ;)


10. Czy miałaś kiedyś kryzys w prowadzeniu bloga tak, że chciałaś go usunąć?
Nie, nie myślałam o tym nigdy. Być może to przez króciutki staż bloga, być może przez brak chamskich i bezpodstawnych docinek w moją stronę (jak zdarza się to na innych, bardzo dobrych blogach). Tak czy inaczej blog jest i będzie i raczej nie szykuję się do usuwania go.


Do zabawy zapraszam Pyzatą Jagodę z bloga pyzata-jagoda.blogspot.com


buziaki,
narvika :)

Nowy wygląd

Zmieniłam szablon, po raz kolejny ;) Ciężko mi znaleźć i stworzyć coś, co na prawdę mi się spodoba, stąd tyle zmian na blogu w ostatnim czasie.Cały czas staram się, aby był możliwie najbardziej przejrzysty, estetycznie wykonany i ciekawy. Wszystkie kombinacje są dla Was, żebyście czuły się tutaj jak u siebie:)

Na pewno jeszcze dojdzie parę nowych pozycji do menu, planuję kilka serii na pielęgnacyjny i sportowy temat, ale jestem dopiero na etapie planów.



Jak Wam się podoba? Czy chciałybyście, aby jeszcze coś uległo zmianie, czy powinnam coś jeszcze zmienić, żeby blog był dla Was wygodny i przejrzysty?

buziaki,
narvika :)

poniedziałek, 22 października 2012

relacja z wyjazdu rowerowego :)

Ostatnie trzy dni spędziłam po raz pierwszy od roku(!) na urlopie. Wybrałam się z TŻem na ukochany rower górski do Czech, oto krótka relacja z wypadu oraz kilka słów na temat ćwiczeń...


Całe trzy dni były bezchmurne i bardzo ciepłe. Rzadko zdarza się, żeby pod koniec października jeździć i odpoczywać w krótkim rękawku zamiast bluzach, polarach i czym tylko się uda.Niezaprzeczalnie był to najpiękniejszy weekend tej jesieni, przynajmniej w Jesenikach.



W schronisku na Paprasku spotkaliśmy przepięknego szczeniaka Nowofunlanda, który na szyi nosił prześmieszną informację. Na pewno bardzo ucieszyłby się, gdyby wiedział, co jest na niej napisane. Dodam tylko, że dobre 30 minut stał obok nas i wodził za naszymi kanapkami błagalnym wzrokiem ;)



Niestety proporcjonalnie do pogody, która stanęła na wysokości zadania, ja zawaliłam z kondycją. Po prawie roku bez jakiejkolwiek aktywności (z wyłączeniem paru wypadów na snowboard i kitesurfing)  za nic w świecie nie mogłam dać sobie rady na rowerze.

Kiedyś bez problemu przejeżdżałam 60-70km po górach w średnim tempie, dzisiaj nie byłam w stanie przejechać 40km bez zsiadania i odpoczywania na każdym podjeździe. Jest źle!

 

Dlaczego kondycja i wytrzymałość jest dla mnie tak ważna?

- bez niej nie da się robić tego co kocham- całodzienna jazda na desce odpada, wyprawy rowerowe staną się marzeniem, a góry tylko niemożliwymi do osiągnięcia miejscami

- od dawna marzę o wejściu na Mont Blanc, co z obecnym stanem moich mięśni jest niemożliwe

- wygląd, ale to sprawa drugorzędna- oczywiście wolę twarde mięśnie od galaretkowatego brzucha i rozlewających się boczków

ale przede wszystkim im lepszą mam kondycję tym więcej rzeczy mogę zrobić. A zdobywanie szczytów czy oglądanie nowych miejsc jest dla mnie tym, co kocham najbardziej :)

  

Zmiana nawyków żywieniowych na niewiele się zdała, jedynie w efektach wizualnych widać poprawę- miękkie włosy, gładsza skóra i cera bez niespodzianek. Nie ma się co oszukiwać, że dieta nagle zmieni moją wytrzymałość, więc postanowiłam, że zaczynam ćwiczyć!

- codziennie mam zamiar biegać, jeździć na rowerze lub maszerować. Do tego przynajmniej cztery razy w tygodniu będę wykonywać zestaw ćwiczeń Ewy Chodakowskiej zwany "Killerem". Dzisiaj po 30 minutach wymachów i podskoków ledwo pozbierałam się z podłogi, oby jutro było lepiej ;)

- dietę zmieniam jeszcze bardziej wykluczając mąkę, białe pieczywo i przyprawy (cukier, sól..). Mam nadzieję, że dzięki temu tkanka tłuszczowa powoli zacznie zamieniać się na mięśniową, a zamiast węglowodanów w moim organizmie zagoszczą witaminy.


 


Czy macie ochotę na posty związane z moją batalią o lepszą kondycję? A może któraś z Was chciałaby się przyłączyć do zmagań? :)


PS: Na jutro przygotowuję serię postów na temat kursu kosmetologii i składników aktywnych. Niecierpliwych przepraszam, zainteresowanych mam nadzieję uda mi się ucieszyć jak największą dawką informacji :)

czwartek, 18 października 2012

7 dni po prostowaniu keratynowym Encanto

Już ponad tydzień minął od wyprasowania moich włosów preparatami Encanto. Obiecałam, że dam znać co u nich słychać :)

- przy każdym myciu czuję się jak inna osoba. Zazwyczaj po spłukaniu odżywki miałam uroczy kołtun, który cierpliwie rozdzielałam na mokro z pomocą odżywki b/s. Teraz po myciu zostawiam włosy same sobie, a jak już są suche to w sekundkę rozczesuję je drewnianym grzebieniem

- moje włosy nie zachowały się jak większość po Encanto- są pełne objętości, zero przyklapu przy skórze głowy. Reszta jest niesamowicie podatna na odkształcenia od warkocza, koczka czy zakładania za ucho. Bez problemu można je pokręcić (kok- ślimak). Bez robienia czegokolwiek są idealnie proste, po związaniu ich i rozpuszczeniu idealnie oddają kształt poprzedniej fryzury ;)

- Producent zaleca suszenie włosów na szczotce, natomiast ja nie widzę sensu w jakimkolwiek suszeniu ich. Schnąc naturalnie i tak wysychają proste i gładkie, tak samo jak po suszarce. Przypuszczam, że to zmieni się jako pierwsze przy wypłukiwaniu keratyny

- dużej ilości dziewczyn mocno elektryzowały się włosy, mnie to na szczęście ominęło

- po zabiegu były bardzo matowe, teraz zdecydowanie bardziej się błyszczą, dzięki czemu wyglądają zdrowej

- są cięższe, pierwszy raz czuję zapleciony warkocz. Przy okazji wszystkie gumki mi zjeżdżają z tego warkocza, więc szukam innego uczesania do spania. próbowałam w koczku- ślimaku, ale nie podoba mi się efekt push-up i mocno pofalowanych włosów, więc szukam dalej

Zdjęć nie wstawiam, bo nic nie zmieniło się od postu o wykonaniu zabiegu (klik!) :)


Jaki macie sposób na związanie włosów w nocy?

buziaki,
narvika :)


poniedziałek, 15 października 2012

Proste czy kręcone?

Od tygodnia jestem już szczęśliwą posiadaczką prostych włosów. Pewnie wiele z Was zastanawia się które sa lepsze lub chce zmienić się w kręcono- albo prostowłosą dziewczynę. Które z nich są lepsze? Przygotowałam serię plusów i minusów :)

Włosy kręcone:


Plusy:

+ objętość- zawsze jest ich wizualnie więcej, duużo więcej

+ niepowtarzalność- nie ma co liczyć, że dwa razy będą wyglądały identycznie

+ ich faktura to skuteczny kamuflaż cienkich włosów i zniszczonych końcówek

+ bardzo dobrze wypadają w uczesaniach typu messy- nie trzeba się starać ;)

+ większości kobiet ujmują lat a dodają dziewczęcego uroku

+ wizualnie wyszczuplają twarz

Minusy:

- ciężki dobór odpowiedniej pielęgnacji- kręcone włosy zazwyczaj mają parę rodzajów porowatości w różnych miejscach, jedne lubią silikon, inne nie..    a jak już określimy wszystko to i tak następnego dnia będzie zupełnie inaczej ;)

- układanie- żeby kręcone włosy wyglądały ludzko trzeba się napracować- plunking, żele, dyfuzory, odżywki b/s, czesanie na mokro, ugniatanie, podpinanie.. to tylko część zasobów patentów kręconowłosych

- niepowtarzalność- zazwyczaj gorzej układają się przed ważnym wyjściem, kiedy powinny wyglądać idealne..

- delikatność- kręcone włosy szybciej niszczą się od prostych. Nie jest to reguła, ale większość kręconych włosów z natury jest słabsza od większości prostych

- czas- włosy kręcone wymagają dużo czasu. Umyte jednego dnia wygladają dobrze, następnego już nieszczególnie. Nie pomaga tutaj suchy szampon- cały skręt jest nieświeży

- długość- włosy rosną w kółko, więc ich przyrost wizualny bardzo znacząco odbiega od rzeczywistego, ciężko zrobić tak, żeby mieć długie, kręcone włosy


Włosy proste:


Plusy:

+ połysk- prosto jest uzyskać efekt mega błyszczących włosów jeśli wszystkie układają się tak samo

+ miękkość- pamiętam jak na początku naszej znajomości TŻ chciał "filmowo" przeciągnąć palcami pomiędzy kosmykiem moich włosów, ale było to niewykonalne- prześmiesznie zaplątał się w zakręcony kołtun. Proste włosy przypominają mięciutką mgiełkę, stworzoną do głaskania

+ przyrost- nie ma różnicy między przyrostem wizualnym i rzeczywistym. Motywacja jest, bo widać, że rosną

+ oszczędzają czas- przy zdrowych włosach modelowanie ogranicza się do wysuszenia ich suszarką lub naturalne i ewentualnie przeczesania ich

+ łatwiej określić ich porowatość, określić zniszczenia i dobrać pielęgnację

+ proste włosy są zazwyczaj zdrowsze niż kręcone. Wynika to z ich faktury oraz grubości

+ zwykle wyglądają elegancko, prościej też ułożyć z nich grzeczne fryzury do pracy

+ monotonność- zawsze wyglądają tak samo. To oznacza, że przed ważnym wyjściem najprawdopodobniej będą wyglądały tak samo dobrze jak w dniu spędzonym w domu w dresie

+ proste włosy odmładzają, znacząco zmiękczają rysy twarzy, dodają kobiecie niewinności, powiększają oczy i skupiają wzrok na szczegółach- ustach, kościach policzkowych, oczach. Moja buzia wygląda dużo bardziej dziewczęco z prostymi włosami, podobnie jak buzia mojej mamy


 Minusy:

- objętość- największy minus po zabiegach encanto. Przy naturalnych czy sztucznie prostych włosach ciężko jest ukryć braki w ich ilości czy fakturze

- monotonność- zawsze wyglądają tak samo- ma to swoje minusy- mogą się nudzić, uczesania też wyglądają idelntycznie

- walka o objętość- większość prostowłosych spędza dużo czasu na wymyślaniu metod podniesienia swoich "drucików" od nasady. Często bezskutecznie

- zniszczenia- na prostych włosach widać bardzo wyraźnie każde zniszczenie, każdą końcówę i każdy wysuszony kawałek

- babyhair- w kręconych włosach ich po prostu nie widać. W prostych antenki sterczą na wszystkie strony i ciężko je zmusić do położenia się

- kolor- na moich kręconych włosach nie było widać różnic w kolorze pasemek po lecie, odrostu, itp. Na prostych włosach widać dosłownie wszystko

- gładkie włosy bez push-up na dziewczynach z okrągłymi buziami mogą pogłębiać ten problem i skupiać uwagę na pucołowatej buzi znacznie bardziej niż kręcone włosy


Po tygodniu chodzenia z prostymi włosami wolę... proste. Układanie zajmuje mi nie więcej niż minutę, wyglądają rewelacyjnie tylko dzięki grzebykowi z drewna, niesamowicie błyszczą. Jak już pisałam w prostych włosach wyglądam znacznie korzystniej- dziewczęco, świeżo, moje oczy wydają się większe. Mój TŻ, wielki fan moich kręconych włosów, jest zachwycony efektem prostowania, czego się nie spodziewałam.

A Wy jakie włosy wolicie?

buziaki,
narvika :)

płyn Babydream zamiast mydełka Alepp

Jakiś czas temu skończyło mi się mydło Alepp ( którego używałam aż 7 miesięcy!) Był to rekordowy czas jak na niepozorną kostkę i moje uwielbienie do żonglowania kosmetykami. O tym mydełku pisałam tutaj(klik!)


Mydło Alep rozpoczęło walkę z moją skórą na której było istne pobojowisko- stany zapalne, blizny po trądziku, zaskórniki, czerwone kropki z zapowiedziami niespodzianek lub pozostałości po nich... Post na temat mojej cery wiosną znajdziecie tutaj(klik!). 


Co Alep dał mojej skórze przez te miesiące?

- ograniczyło nadmierne przetłuszczanie mojej skóry- puder nie "zjeżdża" z twarzy, nie ma tłustej warstwy

- jednocześnie ograniczyło dni ze swędzącą, łuszczącą się, przesuszoną skórą

- całkowicie pozbawił moją cerę ropnych wyprysków i stanów zapalnych

- znacząco zredukował liczbę zaskórników (no może poza nosem;) i grudek

- pory ściągnęły się, są mniej widoczne


Co się nie zmieniło?

- ilość grudek i zaskórników nie zniknęła- jest ich dużo mniej, ale jednak są

- w ostatnim miesiącu coraz częściej wydawało mi się, że już zbyt mocno wysusza moją cerę- była ściągnięta, piekąca. Możliwe też,  że ma na to wpływ również ogrzewanie i coraz zimniejsze powietrze na dworze


Po wykończeniu Alep chwyciłam za płyn do kąpieli Babydream fur mama i to był strzał w dziesiątkę- skóra zmiękczyła się, nabrała nawilżenia i zdrowszego wyglądu. Nie piecze, nie jest ściągnięta- widać, że czuje się lepiej.
Płyn bardzo dobrze pieni się na twarzy, łatwo się zmywa, jest delikatny i nie podrażnia.


Moja cera w najgorszym miejscu- na policzkach- wygląda dzisiaj tak (zdjęcie bez makijażu i bez kremu- błyszczenie ma "we krwi" chyba;) :



Myślę, że będzie to kolejny długodystansowy hit w pielęgnacji mojej cery, ale na pewność muszę poczekać. Zdam relację jak już będę miała wyrobione zdanie na temat tego płynu. O zastosowaniu płynu w celach włosowych pisałam tutaj(klik!)


Na koniec się pochwalę- zdenkowałam WSZYSTKIE kosmetyki do ust w tym tygodniu! Akcja zużywania trwała dobry rok... Z tej okazji postanowiłam stworzyć od zera bazę produktów do pielęgnacji ust- wspaniałe uczucie kompletować coś od nowa :))
Oto moje zdobycze:



W tym tygodniu ukończyłam kurs "Podstawy kosmetologii i składniki aktywne w kosmetykach pielęgnacyjnych'. Czy macie ochotę na serię postów z ciekawostkami na ten temat?

buziaki,
narvika :)

piątek, 12 października 2012

październik miesiącem maseczek- cz.1

Obiecałam Wam, że w październiku będę przynajmniej raz w tygodniu nakładała maseczkę na skórę twarzy. Jak na razie dotrzymuję obietnicy aż za dobrze, bo nałożyłam na cerę już 6 maseczek! Wszystkie to moje domowe pomysły i mieszanki, postaram się je opisać jak tylko będę w stanie coś więcej powiedzieć na ich temat.



Na pierwszy ogień przygotowałam maseczkę spirulinowo- kolagenową:



Przygotowanie:

1 łyżeczkę maski do włosów BingoSpa z kaszmirem i kolagenem mieszamy z 0,5 łyżeczki spiruliny w proszku.
Maska Bingo zawiera kolagen poprawiający elastyczność i jędrność skóry, spirulina oczyszcza ją, poprawia koloryt i nawilża. Mimo przeznaczenia maski na włosy postanowiłam używać jej do twarzy ze względu za dobry, łagodny skład i zawartość kolagenu. Dzięki temu, że jest pachnąca po dodaniu spiruliny nie czujemy zapachu ryby :)

Zastosowanie:

umyłam buzię mydłem Alep, wysuszyłam i nałożyłam zieloną papkę na twarz, szyję i dekold na ok. 30 minut. W tym czasie wzięłam kąpiel, więc maska miała szansę lepiej wnikać dzięki wyższej temperaturze. Po upływie tego czasu zmyłam wszystko wodą i niczego już nie nakładałam.  Maseczka na początku lekko piekła mnie w buzię, ale nie odnotowałam podrażnień.

Efekt:

cera przede wszystkim stała się jaśniejsza, bardziej promienna, wypoczęta.  Również miękka, gładsza, bardziej napięta. Jestem bardzo zadowolona z efektu.

Jak Wam się podoba taka seria?

buziaki,
narvika :)

czwartek, 11 października 2012

przebieg zabiegu keratynowego prostowania włosów Encanto Brasil

Wczoraj pisałam o efektach(klik!), dzisiaj o sposobie osiągnięcia tych efektów. Instrukcje wykonania zabiegu są wszędzie (np. u Anwen- klik!), więc je pominę. Postaram się zebrać wszystko to, co rzuciło mi się w oczy podczas zabiegu oraz odpowiedzieć na pytania, które mnie nurtowały a nigdzie nie ma na nie odpowiedzi.







Co przydało mi się do zabiegu? 


 Zestaw Encanto Brasil- szampon, krem keratynowy oraz odżywka. Do zestawu dołączono również maseczkę (dla osoby wykonującej zabieg) oraz rękawiczki. Pamiętajcie, że zestawami nie oryginalnymi, przeterminowanymi możenie nieodwracalnie zniszczyć całe swoje włosy!

Skąd bierze się taki podrobiony zestaw?

- z Allegro- wiele osób chce zarobić, nie wszystkie mają właściwe produkty
- kupując od kogoś, kto odsprzedaje 1/2 czy 1/3 preparatu- nie wiadomo jak szybko psują się otwarte preparaty i jak były przechowywane

Jak poznać podróbkę?

- wodniste, zupełnie białe preparaty- oryginalne mają lekko różową barwę i konsystencję szamponu
- grudkowata konsystencja- wylane do miseczki wszystkie są jednolite
- oryginalny szampon jest przeźroczysty- jeśli nie jest to coś może być nie tak ze wszystkimi produktami
- opakowania nie są zapieczętowane folią

mój zestaw pochodzi od dystrybutora. Taki sam możecie kupić tutaj: http://encantokeratin.pl/pl/kup-teraz-encanto?



Co jeszcze przydało się do zabiegu?


- grzebień (najlepiej z szerokim rozstawem ząbków- włosy są szorstkie i sztywne przez czas trwania zabiegu)
- klamra/ gumeczki- do upięcia włosów
- prostownica- musi nagrzewać się do  min. 215 stopni. Ja prostowałam na 220 stopniach
- instrukcja- jest dołączona do zestawu, ale tak lakoniczna i źle odkserowana, że wolałam korzystać z tej zamieszczonej przez Anwen (link w pierwszym akapicie).



Moje spostrzeżenia dotyczące przebiegu zabiegu:

1. Mycie włosów szamponem "Caryfing Shampoo"- po dwóch myciach nadal nie miałam efektu skrzypiących włosów, chociaż nie używam silikonu, parafiny ani stylizatorów. Polecam mycie przynajmniej dwukrotne- ja myłam włosy trzy razy. Od umycia ich zależy czy wgrzejemy w nie keratynę czy keratynę wraz z kurzem, pianką do włosów, odżywką itp.

2. Krem keratynowy "Strightening Ternament" należy porządnie wstrząsnąć. Przy nakładaniu nie ma jeszcze najgorszego zapachu, oczy mnie nie piekły. Po nałożeniu i odczekaniu czasu podanego w instrukcji na mokrych włosach mogą pojawić się białe grudki. Nie jest to nic złego, ponieważ mój zestaw był na 100% oryginalnym produktem. Nie wiem z czego to wynika, ale nie musicie się tym martwić.

3. Przy suszeniu kremu "Strightening Ternament" stańcie przy oknie/ na balkonie- gdziekowiek na powietrzu, w przeciągu. Wysuszanie tego produktu powoduje okropne pieczenie i łzawienie oczu, mi łzy aż kapały z oczu chociaż stałam i suszyłam włosy na balkonie (wiem, musiało świetnie wyglądać, zwłaszcza, ze była to 12 w nocy), w pokoju nie było mowy- zbyt mocne szczypanie i łzawienie.

4. Prostowanie to dlugoterminowa sprawa- najlepiej zasiąść przez TV żeby umilić sobie (i swojemu pomocnikowi) ten czas. Prostowane włosy nieco się dymią, mają dziwny zapach, a na prostownicy pozostaje białawy proszek (popatrzcie na dolną, zieloną płytkę).
Mama prostowała mi włosy ok.3-4 cm od skóry głowy- nie widać różnicy w wyglądzie kawałeczka nie objętego zabiegiem, a im dalej od skóry głowy tym lepiej.


5. Czas wszystkich zabiegów (15, 30 minut, itd) przeciągałam zawsze o 2-5 minut dla pewności. Nic złego się nie działo.

6. Odżywka "Post-Treatment Conditioner" również wymaga suszenia na powietrzu. Nie wiem czy nie szczypie i podrażnia oczu bardziej niż krem, chociaż niby jest delikatniejsza. Również omijajcie skórę głowy, nie wdychajcie zapachu, itd. Odżywka, tak jak krem, pozostawiała na moich włosach białe grudki.

7. Odżywki właściwie nie spłukiwałam, bo nie byłam pewna co do tego pozstawienia 50% z niej na włosach. Po prostu przez sekundkę potrzymałam nad głową prysznic, odcisnęłam włosy rękami i wymasowałam porządnie, żeby pozostała mikstura rozłożyła się równomiernie na wszystkich włosach. 



Co jeszcze?

- zabieg trwał od 19.30 do 1 w nocy- należy zarezerwować sobie dużo czasu, nawet z tak cieniutkimi włosami jak moje
- wentylowane pomieszczenie to zdecydowanie za mało do suszenia- sprawdźcie, czy uda Wam się po prostu być na powietrzu podczas suszenia
- zdjęcie z "od razu po"- przepraszam za jakość, był środek nocy i jakoś nie pomyślałam, że nie tylko komórki mogą robić zdjęcia ;)  na zdjęciu widać czerwone od preparatów oczy:

 

Jak było potem?

- pierwszej nocy spałam z rozpuszczonymi włosami (po raz pierwszy od prawie roku!). Rano włosy były troszkę pogięte, więc przeprostowałam je jeszcze raz, tym razem przeciągając prostownicę raz lub dwa razy. Potem były już proste cały czas. 

- od razu po prostowaniu podcięłam końce o ok.4cm. Dopiero przy prostych włosach było widać cieniowanie i efekty pielęgnacji sprzed włosomaniactwa- w tym przypadku zabieg bezlitośnie obnaża gęstość naszych włosiąt. 

- włosy od razu po zabiegu są śliskie, gładkie, nieco sztywne, ale też ciężkie do rozczesania


Jeśli macie jeszcze jakieś pytania- piszcie!

buziaki,
narvika :)

środa, 10 października 2012

no to już po prostowaniu Encanto Brasil! :)

Dzisiaj cały dzień spędziłam jako prostowłosa- to pierwszy taki dzień w moim życiu! :) Za to wczoraj do godziny drugiej w nocy siedziałyśmy z mamą i walczyłyśmy z kreatynowym prostowaniem włosów Encanto Brasil. Zobaczcie efekty! :


Jestem bardzo zadowolona, zobaczymy jeszcze co stanie się po pierwszym myciu... Oby wszystko poszło po mojej myśli.
Jutro opiszę Wam dokładniejszą relację z przebiegu całego przedsięwzięcia :)

Jak Wam się podoba? :)

Buziaki,
narvika :)

czwartek, 4 października 2012

czego będę używała w październiku?

Dzisiaj postanowienia na najbliższy miesiąc- zobaczymy, ile uda mi się zrealizować, ile produktów zużyję, a ile pójdzie z jakiś powodów w odstawkę. Zapraszam!


Numerkami po kolei:

1) Balsam do kąpieli dla mam Baydream: niezaprzeczalny faworyt w myciu włosów. Wykończę już trzecią lub czwartą półlitrową butlę! Recenzowany tutaj(klik!)

2) Szampon dla dzieci Hipp- ładnie pachnie i na tym kończą się jego właściwości. Nie pieni się, nie domywa olei, nawet tych najlżejszych. Do tego mam po nim bardzo szorstkie i tępe włosy. Nie lubię go i staram się tylko w miarę bezboleśnie zużyć jako składnik metody OMO.

3) Szampon Barwa Rumiankowa- używam do oczyszczania raz na jakiś czas przez co wszystkie Barwy bardzo wolno się zużywają. Każda działa i pachnie tak samo według mnie i każda jest lubianym przeze mnie, dobrze oczyszczającym ziołowym szamponie

4) Schowana na drugim planie odżywka Joanna Naturia Len i Rumianek- moja ukochana seria odżywek bez spłukiwania, nie potrafię się bez nich obejść! Ciekawe, czy po prostowaniu Encanto również będą taki must have... Jeśli nie zużyję je jako bazy pod olej, ponieważ w tej roli również są rewelacyjne (aczkolwiek zielona herbata z pokrzywą jest chyba nieco lepsza- bardziej nabłyszcza i lepiej pachnie)

5) Seboradin Lioton z żeń-szeniem- wcierka, od bardzo długiego czasu na bazie alkoholu dla odmiany. Potrzebowałam czegoś innego po Jantarach i Green Pharmacy, które nieodmiennie obciążały moje włosy i zmuszały do częstrzego mycia lub posiłkowania się suchymi szamponami. Mam nadzieję, że oprócz nie obciązania włosów przyspieszy ich wzrost i nie wysuszy mnie na wiór

6) Odżywka Garnier Ultra Doux Cacao & Coco przywieziona z Val Thorens we Francji. Oby działała tak samo cudownie jak pachnie :) Recenzowałam ją tutaj(klik!)

7) Wax Pilomaxu z rumiankiem- pierwsze podejście mnie troszkę zniechęciło, testuję i zobaczymy co dalej. Jedyne co wiem już teraz to to, że zapach jest okropny!

8 i 9) maski z BingoSpa- czerwona z glinką Ghassoul i fioletowa z kaszmirem. Obydwie jak dla mnie podobne, o lekkim, typowym dla proteinowych produktów działaniu. Zapach również bym poprawiła, działanie na moich włosach albo powoduje puch albo całkiem mi się podoba- zależy (chyba?) od pogody. Wersję z kaszmirem już recenzowałam tutaj(klik!)

Do tego cały zapas próbek, ktore muszę jakoś zminimalizować bo nie mają się gdzie zmieścić już. Postaram się w tym miesiącu zużyć więcej produktów na parę razy, co może spowodować więcej recenzji. Pamiętam też o płukankach! :)

Przygotowuję się również do prostowania włosów metodą Encanto. Mam nadzieję, że w weekend już będzie po wszystkim.


Na koniec mam jeszcze pytanie techniczne- wolicie zwinięte posty na stronie głównej z możliwością rozwinięcia, czy wolałybyście czytać całe artykuły od razu na stronie głównej, bez rozwijania?Zastanawiam się nad zmianami :)

buziaki,
narvika :)

środa, 3 października 2012

spirulina- poradnik praktyczny

W poprzedniej części(klik!) opisywałam czym jest spirulina i jakie korzyści może nam przynieść. Dzisiaj zebrałam najlepsze według mnie sposoby na zastosowanie zielonego "Mleka Matki Ziemi", zapraszam!


Spirulinę możemy zażywać wewnętrznie- wtedy najlepiej zaopatrzyć się w tabletki przeznaczone do użytku wewnętrznego. Spirulina w proszku pochodząca ze sklepów kosmetycznych to produkt kosmetyczny! to znaczy mniej przefiltrowany i oczyszczony- mogący bardzo, bardzo zaszkodzić przy stosowaniu wewnętrznym. Oczywiście nie z każdego źródła, jednak wolałabym dmuchać na zimne.



Zewnętrznie przetestowałam i wybrałam najlepsze według mnie sposoby, oto one:

1)  dodatek do kąpieli- nalewamy do wanny ciepłą, ale nie gorącą wodę. Dodajemy dwie łyżki spiruliny i dodatki, jakie wpadną nam do głowy- w moim wypadku to oliwka Hipp, która swoim pięknym zapachem zabija aromat glona. W kąpieli przez 30 minut czytam gazetę i moczę dokładnie twarz, włosy i ciało- trzy w jednym!

 - po kąpieli włosy myję szamponem i nakładam maskę, albo zostawiam na noc i myję rano. Olejowanie wysokiej rangi:) UWAGA- włosy mogą brudzić białą pościel!
- ciało spłukuję wodą, myję delikatnym żelem i otrzymuję nieziemsko gładką skórę
- twarz albo myję przed wejściem do wanny i wychodząc tylko delikatnie przecieram ręcznikiem albo myję normalnie po wyjściu z kąpieli

* uważajcie na oczy i strefę intymną- jeśli ktoś jest wrażliwcem może się podrażnić. Nie nalewajcie gorącej wody, bo zabijacie dobroczynne składniki spiruliny i również narażacie się na podrażnienia. Optymalny czas przebywania w takiej kąpieli to 15-30 minut.



2) jako dodatek do maski do włosów- do maski dodaję spirulinę przed lub po myciu, nie pozostawia zapachu we włosach, za to pięknie je nabłyszcza. Jest białkiem i ziółkiem, więc wysokoporowate włosy może zostawić suche i smętne, za to niskoporowate są nabłyszczone i lekkie (jednak nie jest to reguła)



3) składnik peelingu- jak wiecie stosuję peeling olejowy(klik!). Czasami porcję oleju mieszam ze spiruliną, co znacznie wygładza i rozświetla buzię. Polecam pachnący olej, żeby nie paść od zapachu spiruliny ;) (u mnie znowu oliwka Hipp lub o.sezamowy), nie polecam wrażliwcom- może podrażniać



To moi faworyci, zwłaszcza nr.1- pokochałam takie kąpiele, czuję się jak w SPA. Przy okazji nadrabiam zaległe lektury. Spirulina działa cuda na moich włosach- nabłyszcza, wygładza i nadaje objętość. Efekty na skórze twarzy i ciała to wygładzenie, rozjaśnienie i napięcie, trzy efekty na których zależy mi najbardziej.
Nie myślałam, ze pokocham półprodukt z tak odrzucającym zapachem :)


Zostałam oTAGowana przez CapellliBelli(klik!) zabawą "Październik miesiącem maseczek" - bardzo dziękuję! :)


i uroczyście obiecuję, że w październiku przynajmniej raz w tygodniu wypróbuję jakąś maseczkę do twarzy, co dla Was oznacza przynajmniej dwie recenzje :)

TAGa przekazuję do każdej z Was, która ma zamiar recenzować jakąkolwiek maseczkę w październiku :)

Jakie Wy macie sposoby na spirulinę? 

buziaki,
narvika :)

You might also like:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...