sobota, 29 września 2012

Farbowanie- L'Oreal Casting jasny lodowy blond

Po trzech miesiącach dorobiłam się aż 5cm odrostu, co zmusiło mnie do ponownego malowania włosów. Po poprzednim farbowaniu Londą Świetlany Blond(klik!) byłam zadowolona z rozjaśnienia, ale niestety pozostał mi dość mocny rudy poblask. Postanowiłam wypróbować coś innego, co być może pozwoli moim włosom pozostać blond-nie-rudymi ;) Padło na L'Oreal Casting Creme Gloss o odcieniu 1010- Jasny Lodowy Blond.


Dlaczego wybrałam ten odcień?

Ponieważ fara nie posiada  amoniaku, na który moje włosy reagują wypadaniem. Odcień wydał mi się atrakcyjny i opinie o produkcie są w większości pozytywne- np. na KWC(klik!). Jak już pisałam liczyłam przede wszystkim na eliminację żółtych i rudych tonów na moich włosach.



Zawartość opakowania: 

1) mleczko utleniające (biała tubka)
2) krem koloryzujący (fioletowa tubka)
3) odżywka z mleczkiem pszczelim (mała, biała, leżąca tubka)
4) końcówkę aplikatora
5) rękawiczki w plastikowym opakowaniu
6) instrukcja (pachnąca :D )



Przygotowanie:

Był to bardzo, bardzo satysfakcjonujący punkt- przygotowanie farby jest dziecinnie łatwe, wszystko dookoła nie jest ubrudzone i zmasakrowane farbą, zapach mieszanki jest nawet przyjemny. Do tego delikatny, nie drażniący zapach. Wielki plus!


1) otwieramy tubkę z kremem koloryzującym i wtykamy ją w końcówkę mleczka utleniającego. Mleczko wtykamy w specjalną dziurkę w kartoniku od farby żeby się nie przewracało- świetny pomysł!

2) wlewamy krem do mleczka, zamykamy końcówką z aplikatorem i wstrząsamy aż mieszanka stanie się jednokolorowa

3) odłamujemy końcówkę z aplikatorem, rozprowadzamy mieszankę na włosach za pomocą rąk i aplikatora


mieszanka jest miękkim, nie spływającym z włosów kremem, nie potrzeba do niej pędzelków, szczotek i grzebieni wyrywających włosy. Aplikacja jest dziecinnie prosta, włosy z farbą są miękkie i łatwo je rozdzielić.  Zapach jest przyjemny, delikatny, o nieco słodkiej nucie- nic nie śmierdzi, nie drażni. Farby nie zawierają amoniaku i silikonów.

Odżywka dołączona do zestawu jest wybitnie jednorazowa- na moje średnio okazałe włosy było jej za mało.  Odżywka zawiera jeden silikon, nie ma w niej SLSów.



 Przebieg operacji:

Mieszankę nałożyłam na odrosty na 15, po tym czasie zaaplikowałam farbę na resztę włosów na 8 minut i spłukałam wodą.

Nałożyłam odżywkę dołączoną do zestawu zmieszaną z Garnier Cacao(klik!) w proporcji 1:1. Odżywkę trzymałam ok.10 minut, po czym spłukałam letnią wodą i zastosowałam płukankę (500ml wody, 1 łyżka octu jabłkowego, łyżeczka miodu lawendowego).

Włosy podsuszyłam delikatnie suszarką.



Efekt:

Włosy są miękkie, nie plączą się, nie wykazują oznak zniszczenia. Łatwo się rozczesują. Kolor wyjściowy bardzo mocno odbiega od obiecanego przez producenta- jest to średni blond o nieco chłodnym odcieniu. Faktycznie nie ma żółtych i rudych tonów, co bardzo mi się podoba, jednak miałam nadzieję na nieco jaśniejszy odcień.

Odrosty po farbie Londy są bardzo delikatnie zauważalne, no ale jednak są.


Przed farbowaniem:


Żółto- rudawe włosy z dość dużym odrostem...


Po farbowaniu, jeszcze wilgotne:




Zdjęcie z fleszem fajnie oddaje chłodniejszy odcień włosów, jednak lodowy blond to to nie jest;) Mimo to jestem zadowolna z koloru ponieważ, jak już pisałam wyżej, moją zmorą jest rudo- żółty kolor, którego teraz jest zdecydowanie mniej. Kiedy pogoda będzie bardziej sprzyjająca wrzucę zdjęcia z naturalnym oświetleniem.
Myślę, że to zdjęcie najlepiej oddaje kolor:


Jak Wam się podoba? :)

PS: Zamówiłam w piątek zestaw do kreatynowego prostowania włosów Encanto Brasil, więc już niedługo zdam relację z prasowania włosów kreatyną, już nie mogę się doczekać! :D

buziaki,
narvika :)

czwartek, 27 września 2012

nareszcie w domu!

Jak już ostatnio pisałam- wróciłam znad morza, z czego bardzo się cieszę. Mam też więcej czasu oraz możliwości do zajęcia się swoimi włosami. Przede wszystkim postanowiłam wprowadzić płukanki, które bardzo ciężko było zrobić na campingu...


Jako pierwszą wypróbowałam płukankę z octem- 500ml wody + 2 łyżki octu jabłkowego. Włosy były błyszczące, ale dość tępe i ciężkie do rozczesania. W miarce płukanka ma zapach octu, ale na włosach już nic nie wyczułam. Postaram się poszukać lepszych proporcji lub równoważącego dodatku.

 http://blogcaskady.blogspot.com


Kolejna w kolejce była płukanka z wody mineralnej, która sprawiła, że włosy wyraźnie się zmiękczyły. Prosty sposób, a jak skuteczny, polecam!



W najbliższym czasie planuję jeszcze powtórkę płukanki z cysteiną oraz wariacje mleczno- kokosowe, jak tylko czegoś się dowiem i będę miała możliwość ocenić ich działanie zdam relację.

http://somehairinspiration.tumblr.com/

Macie faworyta- płukankę na wrzesień?

buziaki,
narvika :)

środa, 26 września 2012

"mleko matki ziemi"- spirulina cz.1

W poprzednim poście pisałam o wrażeniach stosowania maski do włosów z dodatkiem spiruliny (klik!) oraz obiecałam przybliżyć Wam co to właściwie jest spirulina. Zapraszam na pierwszą część wykładu na zielony temat!



Co to jest spirulina?

"Jest to mikroalga o kształcie skręconej spirali. Ta pierwsza fotosyntetyczna forma życia, nasz nieśmiertelny przodek, została stworzona przez naturę 3,5 miliona lat temu. Niebiesko-zielona alga taka jak spirulina produkowała tlen umożliwiając ewolucję wszystkim wyższym formom życia. Odnowiła się ze swoją 3,5 milionową mądrością zapisaną w kodzie DNA."
spirulina.pl

Pierwsze wzmianki o spirulinie pojawiły się u Azteków, którzy zbierali ją i sprzedawali jako pożywienie oraz lekarstwo najprawdopodobniej na dolegliwości żołądkowe. Spirulinę zalecali również greccy lekarze twierdząc, że jest to "pokarm, który równocześnie jest lekiem".



Skąd się ją bierze?

W Indiach, Indonezji i Afryce są specjalne farmy, które produkują i hodują spirulinę. Do hodowli potrzeba płytkich, ciepłych, słonych wód o małych ruchach wody.  Wyłowione glony uciera się na proszek i suszy- tak powstaje zielony puder, który można przerabiać na tabletki, bloczki lub kupić na Zrób Sobie Krem ;)



http://www.auroville.org


Co w sobie zawiera?

" - podstawowy budulec to białko. Zawiera go 4 razy więcej niż taka sama ilość mięsa
- zawiera 8 aminokwasów, które nie mogą być wyprodukowane przez nasz organizm – aminokwasy egzogenne
- zawiera beta-karoten – źródło witaminy A, której ilość jest 20 – 25 razy większa niż w marchewce
- zawiera witaminę B1 w ilości większej niż warzywa czy owoce
- zawiera witaminę B2 w ilościach 5 – 20 razy większej niż w innym pożywieniu
- zawiera witaminę B12 która wpływa na poprawę pamięci i zapobiega anemii. Większość ludzi spożywa -  witaminę B12 zawartą w wątrobie zwierzęcej jednak spirulina zawiera jej do 2.5 razy więcej. I może być spożywana przez wegetarian
- zawiera kwas gamma-linolenowy (GLA), który jest bardzo ważnym kwasem tłuszczowym redukującym cholesterol, a także zapobiegającym nadciśnieniu i chorobom serca"
spirulina.pl

Spirulina jest nazywana "mlekiem matki ziemi", była również brana pod uwagę jako zamiennik pożywienia dla himalaistów oraz kosmonautów ze względu na bardzo duże stężenie substancji odżywczych.



Jak można stosować spirulinę?

- jako suplement diety
- w formie maski na twarz i ciało
- jako dodatek do kąpieli
- jako dodatek do maski lub farb hennowych

Dokładniej o zastosowaniach już w następnym odcinku! :)

buziaki,
narvika :)

poniedziałek, 24 września 2012

spirulina- nie taki zapach straszny!

W moim ostatnim zamówieniu ze ZSK przyjechała do mnie również spirulina- zielony proszek pozyskiwany z alg morskich o wysokiej zawartości białka i wszelkich dobroczynnych składników dla organizmu. Brzmi świetnie, przynajmniej do chwili kiedy poczuje się zapach specyfiku...

http://zdrowejedzenie.blox.pl/tagi_b/45945/Spirulina.html

poniedziałek, 17 września 2012

czesadło na wrzesień- drewniany grzebień

W sierpniowej aktualizacji wspominałam, że we wrześniu postaram się wydobyć skręt ze swoich włosach i pielęgnować je delikatniej, zgodnie z metodami pielęgnacji kręconowłosych. Z tego powodu zrezygnowałam ze szczotki Khaja z naturalnego włosia oraz z plastikowego grzebienia z szeroko rozstawionymi zębami na rzecz drewnianego grzebyka. 






Swój grzebień kupiłam za ok.20zł w sklepie internetowym. Nie jest to słynne czesadło z The Body Shop'u, tylko grzebyk polskiej firmy. Ma on dokładnie takie same wymiary jak ten z TBS (mniejszy niż szeroko znane, plastikowe wersje), jednak wydaje mi się nieco gładszy i jednolity.



Czeszę swoje włosy na sucho i na mokro wyłącznie nim już ponad miesiąc. Jakie zmiany zauważyłam?


- końcówki przestały wyglądać jak siano, wydają się też nieco bardziej elastyczne. Po miesiącu od wizyty u fryzjera nie ma ani jednak połamanej i zmasakrowanej końcówki, co może być zasługą grzebienia,ale może być to również efekt zmiany produktów do zabezpieczania końców przed urazami

- włosy są bardziej miękkie, gładkie

- lepiej się układają, mniej się puszą, faktycznie bardziej się skręcają. Na pewno jeszcze nie tak, jak bym sobie tego życzyła, ale jest lepiej. Przynajmniej zapominam powoli o sianku od ramion w dół

- łatwiej je rozczesać delikatnie rozdzielając grzebieniem niż ciągnąc po nich szczotkę, nawet tą z włosia dzika. Na mokro również jest prościej niż plastikowym grzebykiem z szeroko rozstawionymi ząbkami. Nie ma też kołtunów i "kulek", które trzeba wydzierać/wycinać z włosów (po np. wietrznym dniu).



Na razie jestem na tak!


W pielęgnacji wrześniowej wiele się zmieniło na lepsze, wiele produktów odłożyłam na półkę, a kilka dokupiłam. Moje włosy na razie są szczęśliwsze niż wcześniej i adekwatnie do tego wyglądają. postaram się w aktualizacji ocenić co jak i na co wpływa.

Ostatnio długo mnie nie było- mam końcówkę pracy sezonowej, co oznacza wiele godzin pracy a mało wolnego. Wybaczcie mi jeszcze tydzień, a potem obiecuje pisać częściej i ciekawiej :)



Macie drewniany grzebyk? A może chcecie kupić?

buziaki,
narvika :)

niedziela, 9 września 2012

TAG Versatile Blogger

Zostałam otagowana przez Anne- Claire z bloga http://kosmetyczne-pokusy.blogspot.com  tagiem "7 faktów o mnie". No więc- 7 ciekawostek o narvice, zapraszam :)




Zasady:
- otagować 15 blogów,
- ujawnić 7 faktów o sobie,
- podziękować nominującemu blogerowi u niego na blogu

7 faktów o mnie:

1) uwielbiam słodkie, dziewczęce perfumy przywodzące na myśl beztroskie wakacje. Moimi ulubieńcami są: Flowerbomb, CK Shock for her, Black XS Paco Rabanne i woda kokosowa z Yves Rocher. Z perfumami XS mam wyjątkowo dobrze skojarzenia- z początkiem związku z moim TŻ.




2) bardzo często śni mi się, że spadam z dużej wysokości do wody, jednak zawsze budzę się zanim zanurkuję. Co ciekawe zawsze lecę w dokładnie to samo miejsce, które już rozpoznaję. Kto wie, może kiedyś zobaczę je na żywo i będzie coś znaczyło w realnym świecie?;)




3) mój pokój ma intensywnie błękitny kolor ścian i sufitu, dzięki czemu czuję się w nim jak na dnie basenu lub w greckim domku. Dodatki- meble, pościel, łóżko, zasłony są intensywnie białe  i z wykorzystaniem delikatnego, bambusowego drewna. Uwielbiam swoją sypialnię :D Tutaj próbka ściany i mebla:



4) nie przywiązuję wagi do malowania paznokci u rąk, robię to raczej z nudów. Za to koniecznie muszę mieć pomalowane paznokcie i stóp, bez tego moje nogi ani trochę mi się nie podobają. Ciężko zobaczyć mnie bez kolorowych pazurów w japonkach.




5) gdybym mogła mieć inne ciało chciałabym być skośnooką pięknością z Azji. Uwielbiam urodę, sposób zachowania oraz historię kobiet z tamtych regionów, do tego marzę o długich, zupełnie prostych, czarnych włosach.




6) jako dziecko byłam zakochana w "W pustyni i w puszczy" i święcie wierzyłam, że kiedyś porwą mnie Arabowie i zamieszkam na pustyni. Z utęsknieniem czekałam na ten moment, a kiedy nie nadszedł obejrzałam "Wyspę Nimm" i zamęczałam mojego Tatę, żeby wyprowadził się ze mną na bezludną wyspę i kupił mi żywą fokę...




7) mój nos najbardziej lubi zapach świeżych kwiatów bzu i jaśminu, zapach róży oraz olejek z drzewa sandałowego. Często zamiast perfum używam właśnie olejku eterycznego, podobno Miranda Kerr też tak robi ;)



Zapraszam do zabawy:

CapellliBelli, Bella Beauty i Paryska88 oraz każdego, kto jeszcze ma ochotę na napisanie czegoś o sobie :))

buziaki,
narvika :)

piątek, 7 września 2012

poprawka aktualizacji + recenzja płynu Facelle

Po ostatniej aktualizacji posypały się komentarze na temat stanu końców moich włosów- podejrzewałyście, że są cienkie, suche i nadające się wyłącznie do obcięcia. Jako jedyna z Was mogę je dokładnie zobaczyć i dotknąć, więc bardzo nie pasowały mi Wasze odczucia oraz ich wygląd to ich faktycznego stanu. Postanowiłam znaleźć haczyk- co robię źle i przy okazji zrecenzować płyn Facelle, którego używałam w sierpniu do mycia włosów. Zapraszam!


Płyn do higieny intymnej Facelle sensitive

Od jakiegoś czasu jest polecanym delikatnym środkiem do mycia włosów na wielu blogach. Niestety to co sprawdza się u innych nie zawsze sprawdzi się też u nas- tak jak Facelle nie sprawdziło się u mnie.

Opakowanie: 300ml butelka z białego plastiku. Wygodna i typowa, nic specjalnego.

Cena i dostępność: ok.6zł dostępne wyłącznie w drogeriach Rossman

Zapach i konsystencja: płyn pachnie dziwnie- sztucznie, dość delikatnie, zapach nie pozostaje na skórze i włosach, ale nie bardzo mi się podoba. Produkt jest dość płynny, przeźroczysty, dobrze się pieni i jest wydajny

Skład:

Aqua, Coco Glucoside Cocamidopropyl Betaine, Glycerin, Xanthan Gum, Chamomilla Recutita Extract, Persea Gratissima Extract, Pentylene Glycol, Sodium Lactate, Lactic Acid, Serine, Urea, Sorbitol, Disodium Cocopolyglucoside Citrate, Sodium Chloride, Allantolin, Glyceryl Oleate, Butylene Glycol, Propylene Glycol,
Citric Acid, Ethoxydiglycol, Parfum, Phenoxyethanol, Benzoic Acid, Dexydroacetic Acid


Działanie: Płyn Facelle jest główną przyczyną przesuszenia moich włosów w sierpniu. Bez metody OMO miałam na głowie siano, strąki, puch i co tylko jeszcze można sobie wymyślić. W połączeniu z metodą OMO włosy były w niezłym stanie, ale skóra głowy była swędząca i nieprzyjemna.

Po niemiłych doświadczeniach z myciem włosów postanowiłam zużyć go jako żel do ciała, ale płyn wysusza mi skórę i piecze w miejscach po depilacji. Nie ma nawet cienia obiecanej delikatności!

Podsumowanie: Facelle nie jest delikatny ani dla moich włosów ani dla skóry. Wysusza, powoduje swędzenie i pieczenie, puszy moje włosy. Nie polubiliśmy się i na pewno więcej go nie kupię- na razie staram się znaleźć sposób w jaki mogę go zużyć.

A moje włosy? 

Wydaje mi się, że, tak jak pisała Kascysko, przesadzam z nakładaniem oleju na końce w celu zabezpieczenia- stąd pozlepiane końcówki, brak objętości i skrętu. Poza tym Facelle dało się im we znaki i wyraźnie pogorszyło kondycję włosów, jednak po powrocie do płynu do kąpieli dla mam Babydream z mycia na mycie jest coraz lepiej.

Postanowiłam porównać włosy. Dzisiejsze zdjęcia są kiepskiej jakości- na zewnątrz leje deszcz, w pomieszczeniach oświetlenie jest tragiczne, a mój jedyny aparat to telefon komórkowy. Na dodatek włosy męczone były pół dnia w czapce, kapturze i na deszczu, więc są lekko niewyjściowe, ale wydaje mi się, że lepsze niż te z aktualizacji. A przede wszystkim bez takich ilości oleju na końcach- zobaczycie same- fioletowa koszulka to dzisiaj:


Zdjęcia na życzenia Kascysko- koczek i warkoczyk:


I jeszcze raz dzisiaj- troszkę spuszone i zmęczone czapką, no ale są ;)

Co myślicie? 

buziaki,
narvika :)

poniedziałek, 3 września 2012

aktualizancja- włosy w sierpniu + byłam u fryzjera!

Witajcie :) Dwa dni temu przeżyłam jedną z najbardziej stresujących chwil w tym miesiącu- pierwszą wizytę u fryzjera od czasu spalenia moich kręciołków na kaczy żółty. Wizyta przebiegła bezboleśnie, bardzo miło i przyjemnie rozmawiało mi się z panią fryzjerką. Obcięła dokładnie tyle, ile sobie życzyłam pytając przy tym, czy "tyle może być, nie za dużo?" Byłam na prawdę zadowolona!


You might also like:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...